Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałdrugi
Pierwszykrok
Następnychkilkadniupłynęłominabacznym
wsłuchiwaniusięwgłosserca.Byłamtaktymwszystkim
przejęta,żeczasamizastanawiałamsię,czy
rzeczywiścieuczęmoichtrzecioklasistów.Wyglądało
nato,żeniezauważyliwemnieżadnejróżnicy,więc
zgaduję,żeprzynajmniejmechaniczniewykonywałam
wszystkotakjaktrzeba.
Mamauczyniłajakobiecała,nienaciskałanamnie,
aleczułam,żezniepokojemwyczekujemojejdecyzji.
Wiedziałam,żeteżsięmodliłaimiałamnadzieję,
żenaprawdęzostawiłatowoliBoga,anietylkobłagała
Go,byskłoniłmniedowyjazdu.
Wahałamsię,abyłotodlamnieczymś
niespotykanym.Wjednejchwilimlałamowszystkich
bliskichmiosobach:orodzinie,omoichuczniach,
oprzyjaciołachzewspólnoty;wtakichmomentach
wewnętrzniekrzyczałam:„Niemogęwyjechać,
poprostuniemogę!”.Wnastępnejchwilimyślałam
otejdrugiejczęścimojejrodziny,mieszkającej
nazachodzie.Cośniewidzialnegoprzyciągałomnie
dostarszegobrata,któregotaknaprawdęnigdynie