Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałpierwszy
Elizabeth
Byłotodlamniewielkimzaskoczeniem.Niesam
list.Wszyscyprzywykliśmydokorespondencji
odJonathana,bodocieraładośćregularnieizawsze
wywoływałapewneporuszeniewnaszymdomu.Dlatego
tonielistmniezaskoczył,aleto,cozawierał.Areakcja
mamynajegotreśćbyładlamniejeszczebardziej
zdumiewająca.
12kwietnia1910rokurozpocząłsięjakkażdyinny
dzień.Wstałamwcześnie,miałamporannyczascichej
modlitwywswoimpokoju,wyszykowałamsiędopracy,
wrazzrodzinązjadłamśniadanieiwyszłamo8:00,aby
przejśćjedenaścieprzecznicdoszkoły,wktórej
uczyłam.Zwykłambyćtamwcześnie,abymieć
wystarczającoczasunaporanneprzygotowaniaprzed
przybyciemuczniów.Zazwyczajbyłampierwszą
nauczycielką,którapojawiałasięwszkole,dzięki
czemucieszyłamsięporannącisząwtymnaogół
gwarnymbudynku.
Tamtegocudownego,wiosennegoporankaświat
wydawałmisięszczególniepięknyipełenżycia.
Zjakiegośpowoduzapachkwiatówwpowietrzuiśpiew