Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kilkasrebrnychguziczkównataśmachtejkamizelki.
—Bardzodobrze,mojedziecię—rzekłapaniRobertowa
—zaręczam,żekostiumpanaCloarekbędziejednymznajszczęśliwiej
pomyślanychnadzisiejszymbalu.
—Ale...mojapaniRobertowa...zawszetojestśmiesznie...
—Cotakiego?
—Sędziaprzebrany.
—1cóż—odezwałasiędrugarobotnica—czyżonitonie
sącodziennieprzebrani,kiedynasiebiewłożąswojetogi?
—Wiedzcieotem,mojedziewczęta—rzekłasurowopani
Robertowa—żesędziowskatoganiejestżadnemprzebraniemlecz
ubioremurzędowym.
—Proszęmidarować—odpowiedziałapanienkazarumieniwszysię
posameuszy;—mówiąctoniemiałamniczłegonamyśli.
—Jakatoszkoda,żepaniCloarekniechcekorzystaćztej
sposobności,ażebysiętakżeprzebrać—odezwałasięznowuinna
szwaczka,chcącprzerwaćtępoważnąrozmowę.
—Ah!zawołajednazjejtowarzyszekzsmutnemizazdrosnem
westchnieniem—gdybymbyłanamiejscupaniCloarek,nie
opuściłabymtakpięknejsposobnościjakąjestbalkostiumowy.Takie
szczęście,byćmożeżesiętylkorazjedenwżyciuprzytrafi.
—Gdybyściewiedziałymojepanny—odpowiedziałapani
Robertowa—dlaczegopaniCloarekpozbawiasiętegoszczęścia,
pewniebyściesięniedziwiłytakbardzo.
—Cóżwięcpaniąsędzinęwstrzymujeodpójścianatęzabawę?
—Niemożnategopowiedziećtakimmłoympanienkom
—odpowiedziałapowiernicaPaniCloarekgłosemuroczystym,gdy
tymczasemmłodeszwaczkizaczynałyzabieraćsiędodomu,ponieważ
nocsięjużzbliżała.
Wchwilikiedydziewczętawychodzićmiały,nowaosobaprzybyła
dojadalnegopokoju.
—Ah!otóżpanSegoffin!zawołałyszwaczkigłosempoufałym
iszyderskim.—DobrywieczórpanieSegoffin!—Jakżesiępan
Segoffinmiewa?
Przybyłymęzczyznamiałokołolatczterdziestu,wzrostubył
wysokiegoinadzwyczajniechudy;nosmiałbardzodługi,nakońcu
lekkozadarty,coszczególnywyraznadawałojegotwarzy;zresztącera
jegobyłatakwynędzniała,twarzjegobezzarostutakbezżadnego
znaczenia,żemożnająbyłopoczytaćzapierwszynajlepiejodbiły
exemplarzmaskipajaca,tylkodwojeczarnychiprzenikliwychoczu,