Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Zazdrosna.
—Zazdrosna!ja?Nienabijajtemsobiegłowywcale!Jeżelibym
kiedymiałaiśćzamąż,odczegozachowajmnieBoże,topewniebym
nieciebiewybrała.
—Niewiadomo...
—Jakto,jużtojawiemotemdobrze.
—Comabyć...tobędzie,mojakochana.
—Ależ...
—Dajmytemupokój...dajmypokój—rzekłflegmatyk
przerywającZuzannieRobertowejznajpewniejsząosobie
zarozumiałością—pragniesztegojaknajgorzejażebymniezaślubić.
Comabyć,tobędzie,niemówmyjużotem.
—O!ChrystePanie!—zawołałapowiernicasędziny,urażona
dożywegotakązarozumiałościątegoczłowieka;poczemwyrzucając
sobiepodobneuniesienie,dodałazszydercząspokojnością:—Masz
słuszność,panieSegoffin...niemówmyjużotakiemgłupstwie.Nie
pozostajenamterazjaktylkorozmowiesięoPanu...Oto,kostiumjego
jużgotowy...trzebamugoodnieśćdopokoju,bozapewnewkrotce
powróciztrybunału.
—Ah!—westchnąłSegoffinkiwającgłową—trybunał...
Ijeszczegłębszewydałwestchnienie.
Westchnieniebyłorzeczątakrzadkąwzwybajachtegoobojętnego
nawszystkoczłowieka,żepaniRobertówanadzwyczajnieztrwożóna,
zapytałagoskwapliwie:
—Cocijest,czegotakwzdychasz,ty,któregozwyklenicwzruszyć
niezdoła?
—Spodziewałemsiętego—odpowiedziałSegoffinkiwającznowu
głową.—Prędzejczypóźniej,zawszetopowinnobyłonastąpić.
—Alecotakiego,namiłośćBoską,cóżsięstało?
—PanCloarek—rzekłSegoffinznowemwestchnieniem
—wyrzuciłoknemprezesa.
—O!mójBoże!
—Cosięstało,odstaćsięniemoże.
—Czybytobyćmogło...
—Zresztąbyłototylkozsaliparterowej,alezawszedosyć
wysoko...Najwięcejjeżelijedensążeńwysokości,dodałSegoffin
zwyrazemczłowiekazdecydowanegonawszystko—aprezes,według
swojegozwyczaju,upadłnanogi...botozręcznyfilut...oho!potrafi
onsięzawszewykręcić.
—Słuchaj,Segoffin,niewierzęanijednemusłowu,ztego