Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
GABRIEL
Byciedużąłyżeczkątoniebułkazmasłem.Niezrozumciemnieźle,
tomiłe,gdySalsięwemniewtula.Bijąceodjegociałaciepłodziała
uspokajająco.Czuję,jakdudniącemiwpiersisercezwalnia.
Ajednakmampewneproblemyzoddychaniem.Popierwsze
zmierzwioneblondwłosyciąglewłażąmidoust.Podrugie,niemal
widzę,jakmójciepłyoddechowijasięwokółszyiSala.Czytoaby
napewnookej?Niejedziemiprzypadkiemzust?JakimcudemSalnie
martwisiętymwszystkim,kiedyzamieniamysięrolami?
Psychicznieczujęsięlekkoicudownie.Fizyczniespływampotem.
Jużdawnoskopaliśmycałeokrycie,jednaknawetpracującaciężko
klimatyzacja,którątakkochamamaSala,niemożemierzyćsięzfalą
upałów.Mojeleweramięjestcałkowiciezdrętwiałe.Niemampojęcia,
cozrobićzprawym.Wtejchwiliniezdarnieobejmujęnimpartnera,
aonounosisięiopadawrazzjegooddechem.Ilekroćsięporuszam,
czuję,jakmojaskóraodklejasięodwilgotnejskórySala.Wnormalnej
sytuacjistwierdziłbym,żemamdość,iobróciłbymsięnadrugibok,
aletoostatniraz…
NiemogęmyślećoSalu.Więconimmyślę.
Wydajemisię,żejestmuwygodnieżeczujesiębezpiecznie
wmoichramionach,wewłasnymłóżku,wewłasnymdomu.Jego
pewnośćsiebiesprawia,żezdajesięzawłaszczaćwszystkowswoim
otoczeniu.Czasamimamwrażenie,żeijazaliczamsiędotego
otoczenia,choćprzecieżniejesteśmyoficjalnieparą.
Cośwsposobie,wjakiprzyciskalekkoswojebiodradomoich