Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sen
Światłomiesiącaspłynęłownogimojegołóżkairozpostarłosię
jakwielki,jasny,płaskikamień.Gdypełniaksiężycakurczysię,
alewajegostronapoczynaniknąćnibytwarz,kuktórejstarośćsię
zbliża,któramarszczysięichudnie,wówczas,wtakiegodzinynocy,
opanowująmniedziwnetrwogiiniepokoje.
Nieśpięinieczuwam,alewpółśnie,wduszyto,coprzeżyłem
ztym,comczytałisłyszał,mieszasięjakstrumienieoróżnych
barwachiprzejrzystości.
Zanimudałemsięnaspoczynek,czytałemżywotBuddyGotamy
iterazjednaprzypowieśćnatysiącsposobówzoddalipowraca
miuporczywiewmyśli.
„Wronapoleciaładokamienia,którywyglądałjakkawałsłoniny
imyśli:możeznajdziesiętucośsmacznego?Nieznalazłszytam
jednaknicsmacznego,odleciaładalej.Jaktawrona,którazbliżyłasię
dokamienia,takmyopuszczamyascetęGotamę,utraciwszydoń
upodobanie.”
Iobrazkamienia,którywyglądajakkawałsłoniny,urastawmej
wyobraźnidopotwornychrozmiarów;stąpamprzezwyschnięte
łożyskorzekiidźwigam,usuwamgładkiekrzemienieszarobłękitne,
nakrapianeświecącympyłem,poktórymdrepcęidrepcę,ajednaknie
mogęsobieznimidaćrady;potemnapotykamczarneosiarczano-
żółtychplamach,jakskamieniałepróbyrzeźbiarskiejakiegośdziecka,
którechcenaśladowaćniezgrabne,cętkowaneskrzeki;chcęprecz
odsiebiedalekoodtrącićtekamienie,alewciążwypadająmizręki
iniemogęichusunąćzzakresuswegowzroku.Wszystkiekamienie,
którewmoimżyciuniegdyśjakąkolwiekrolęgrały,zapadająsię
dokołamnie.
Niektóremęcząsięciężko,wysuwającsięzpiaskunaświatło
jakwielkie,łupkobarwnepająkimorskiewchwili,gdyprzypływ
morzapowracajakgdybywszystkochciaływtympomieścić,oczy
mojeprzykućdosiebieipowiedziećmirzeczyniesłychanejwagi.
Inne,wyczerpane,padająbezsilniezpowrotemwswejamy
iznikają,zanimdoszłydosłowa.Czasemunoszęsiędogóryztego
zmierzchupółśnieniaiwidzęznowunajednomgnienieokaświatło