Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nochybaniechceszspaćnaulicy?Mojastarazdzieciakamisiedzi
umatkinawsiimamcałąchatędlasiebie.Przekimaszsięzedwie
noceumnie,aprzeztenczaspomyślimy,coztobązrobić.
TakasympatiazestronymajstrazaskoczyłaIgora.Nieprzywykł,aby
ktośkiedykolwiekokazałmużyczliwość.Możewcześniej,zanim
straciłpamięć,napotykałnaswejdrodzetakichludzi,jednakodczasu
przebudzenianastatkuosoby,zktórymisięstykał,nienależały
dozbytprzyjacielskich.Dotejporymógłliczyćtylkonazłośliwości,
kpinyiszyderstwa.Podejrzewał,żezanadmiernądobrociąmajstra
kryjesięjakiśpodstęp.
Nietrzeba.Jadamradęzapewniłponownie.
Cieszęsię,żedaszsobieradę,aleterazniedyskutuj,młody,tylko
migiemzmieniajciuchy.Głodnyjestemjużtrochę.No,raz-dwa
ponagliłgo.Bokorzenietuzapuszczę.
***
Prostozbudowywysłużonymvolkswagenemmajstrapojechali
naTeofilów.Ztrudemznaleźlimiejscenaparkinguusytuowanym
przedjednymzwieluczteropiętrowychblokówwybudowanych
wlatachsiedemdziesiątych,któreocieploneiodmalowanecałkiem
niedawno,wreszcieprzestałystraszyćszarościąswychbrył.
Igorwysiadłzsamochoduiwyjąwszyztyłutorbępodróżnąigitarę,
zatrzymałsię,abyrozejrzećdookoła.Przedblokiemrosłorozłożyste
drzewo,któregokonaryzdawałysięzaglądaćdomieszkań.Przy
silniejszymwietrzepewniestukałyoparapet,takjakbyprosiły,aby
wpuścićjedośrodka.
NoWersaltoniejestzażartowałmajster,zamykającsamochód
alegwarantujęwygodnąkanapę.Napewnolepsząniżławka
wparku.
Pierwszyruszyłdoklatki,aIgorpodążyłzanim.Zatrzymalisię
przeddrzwiamiimajsterzacząłszukaćkluczyodmieszkania.
Cholera,gdziejajeznowuwepchnąłem?Niespokojnie
przetrząsałkażdąkieszeń,jednakbezrezultatu.Japierdolę,
zostawiłemwbudziejęknął.Nopięknie.
Wracamy?zapytałIgor,majączamiarzawrócićdosamochodu,
aległosmajstrazatrzymałgowmiejscu.
Gdzietam.Jutrowezmę.Naszczęściezapasoweklucze
usąsiadki,bogdymojejstarejniemawdomu,zpsemwychodzi.