Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozdziałII
Kseniaodłożyłasztućcenatalerzisięgnęłapoporcelanową
filiżankę.Powoliupiłałyk,delektującsięsmakiem.Lubiłazrananapić
sięespresso,abypobudzićzmysłydodziałania.
–Uważam,żeteżpowinieneśskusićsięnakawę–zauważyła,
spoglądającnaIgorasiedzącegopodrugiejstroniestolika.–Parzą
tuświetną.OstatniopiłamtakąpodczaswyjazdudoWiednia.
–Niejestemmiłośnikiemkawy.
–Kiedyśwprostzaniąprzepadałeś–przypomniała.
–Jakwidzisz,wielesięzmieniło.
–Czasemwydajemisię,żejesteśzupełnieinnymczłowiekiem.
–Cóż,możefaktycznietakjest…
–Och,przestańsiętakspinać.–Uśmiechnęłasiędoniego.
–Przecieżżartowałam.Jakikolwiekbyśbyłitakjesteśdlamnie
najukochańszymmężemiojcemmegosyna.
–Właśnie–podchwycił.–Długojeszczebędziemysiedzieć
bezczynnie?NiepowinniśmypostaraćsięodzyskaćMaksima?
Milczałaprzezchwilę,wolniutkosącząckawę.Wtensposóbstarała
sięzyskaćnaczasie,abyznaleźćdobrąodpowiedźnapostawione
przezIgorapytanie.
–Teżzanimtęsknię–odezwałasię,odstawiającfiliżankę.
Przywołałanatwarzsmutnąminę.–Najbardziejnaświecie
chciałabymznowumócgoprzytulićdopiersi.Byłtakimalutki,gdy
migoodebrano.–Teatralnieotarłapalcemwyimaginowanąłzę.
–Nawetniewiesz,jakbolisercematki,gdypozbawiasię
jąnajwiększegoskarbu.
–Tymbardziejpowinniśmyzacząćdziałać.
–Alejak?Przecieżciąglenieczujeszsięzbytdobrze…Specjalnie
przyjechaliśmydoSzwajcarii,abyśmógłwtymcudownymklimacie
szybciejdojśćdosiebie.
–Nigdyniepowiedziałem,żeczujęsięźle–zapewnił.–Chciałem
tylkopoznaćswojedawneżycie.Spróbowaćjesobieprzypomnieć.
Skorojednaklekarzuważa,żetomożenigdynienastąpić,niemam
zamiaruczekaćwnieskończoność.Naszsynnaspotrzebuje.
–Maszrację–przyznała.–Tylkociągleniewiem,jaktowszystko
ogarnąć.Leonidnienależydoludzi,zktórymimożnanegocjować.Jak
pomyślę,żezabiłtyleosób…wtymtwojąmatkęibrata…Nawet
posunąłsiędotego,abypozbyćsięciebie…