Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
klęska.Wiedziałemjużdobrze,żedziśniezdobędęsię
narozprawęzmoimjubilerem.Ostateczniezostawiłem
wszystkonamiejscu.„Toniemożliwepowtarzałem
sobiedziś,jutrolubpojutrzeznajdziesięjakiśrozsądny
czło​wiek,którytowszystkoza​bie​rze...”
OdtądprzychodziłemnarógulicyKrólowej
iApelbergsgatancodziennie.Byłemniezdolny
dojakiegokolwiekprzedsięwzięcia.Utraciłemsens
istnienia,acozatymidziezaufaniewewłasnesiły.
Bałemsię,żezawiodąmnienerwy,gdyprzystąpię
dojakiejkolwiekakcji,izałamięsięjaknowicjusz.
Godzinamiwystawałemnaulicy,wpatrującsięwrower
jakzahipnotyzowany.Zacząłemgonienawidzić.
Wywiązałasiępomiędzynamijakbymilczącawalka,
straszliwezmaganiepomiędzyroweremamną.Lżyłem
go,jaklżysięwmyślachosobistegowroga,stojącodeń
oddalonyokilkakroków.„Tyświniopowtarzałem
mógłbymcięzgruchotaćnadrobnąkupkęstarego
żelastwa,alenie,niejestemprzecieżgłupcem,twoim
przeznaczeniemjestbyćukradzionymwrazzforsą,jaka
tkwiwtwojejtorbie...”Drżałemnamyśl,żemożebyć
wkońcusprzątniętyprzezsłużbęuprzątaniamiastaiże
ogłosząonimwgazetach,wrubrycerzeczy
zagubionych.Zprzerażeniemotwierałemporanne
dziennikiizniezmiernąulgąstwierdzałemcodziennie,
żetaksięniestało.Ponocachśniłemniezmiennie,
żewidzę,jakdoroweruskradasięskulonapostaćludzka,
szybkimi,ukradkowymiruchamiwyjmujeztorby
pieniądze,oglądasięnawszystkiestrony,wskakuje
nasiodełkoiodjeżdżapędem,wobawieprzed
pościgiem.Budziłemsię,pełenbłogiejradości,
żewszystkojestwnormalnymrzeczyporządku,żeznów
światkręcisięwokółSłońca,anienaodwrót,jak
toczyniłprzezostatniekilkadni.Zrywałemsięibiegłem
naulicęKrólowej,abystwierdzić,żerowerjest,stoi,
iprzeczynajcudniejszymsennymmarzeniom.