Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
V.Rozstanie.
Dzieńupłynąłwesołodlawszystkichmieszkańcówgospodypod
AniołemStróżem.Dziecibawiłysię,zjadłyzesmakiemkolacyę
iwcześnieudałysięnaspoczynek.
MoutierdopomagałpaniBlidotijejsiostrzewobsługiwaniugości,
anastępniekiedydzieciudałysięnaspoczynek,wszystkotrojezajęli
sięukładaniemdalszychcodonichplanów.
—JakmimówiłJakób,mająonijeszczeojcarzekłMoutier,alejak
gowynaleźć?Niewiemanijegonazwiska,animiejscapobytu;
mianowiciegdziemieszkał,gdygożandarmiaresztowali.Byćmoże
dostałsiędowięzieniazajakąciężkązbrodnię,iktowie,czynie
byłobylepiej,gdybydzieciswegoojcanieznały.Mimotojutroprzed
odjazdem,muszęzawiadomićowypadkutymtutejszegonaczelnika
gminy.Pozostawięmuadresabymięowszystkiemzawiadomił.
—Ależodchwilidochwiliiosobiściezechcesznaspan
odwiedzać?zapytałaoberżystka,boprzecieżdziecitesąnapańskiej
opieceiwięcejdopananiżdomnienależą.
—Gdybynależałydomnie,byłbymwwielkimkłopocie,moja
dobrapaniBlidot;tutajimdalekolepiejbędzieniżumnie,ponieważ
niemamstałegomiejscapobytu,acodoutrzymania,liczęjedynie
napracęrąkwłasnych.Leczjużjestpóźno,dzieńroboczydlamnie
rozpocząłsięjużzzachodemsłońca,należymizatemudaćsię
naspoczynek.
—Dlaczegopanwcześniejotemniepowiedziałeś?zapytałapani
Blidot.Byłabympanazaprowadziładoprzeznaczonegodlańpokoju,
którywłaśnietutajnadolesięznajduje.Mojasiostraijaśpimy
nagórze,botobezpieczniejdladwóchsamotnychkobiet;nie
obawiamysięwcaletutejszychmieszkańców,alemógłbyjakinicpoń
pozwolićsobieniewczesnegożartu.
—Gdybycośpodobnegowydarzyłosięgdyjatujestemimamprzy
sobiekapitana,niewczesnyżartowniśotrzymałbydotkliwąpamiątkę,
rzekłMoutier.
PaniBlidotroześmiałasię,zapaliłaświecęizaniosłajądopokoju
przygotowanegodlagościa.Podziękowałjejzatoserdecznie
apożegnawszyzamknąłdrzwiipogorącejmodlitwieudałsię
naspoczynek.
Niemógłwidoczniedługozasnąć,gdyżskorosięobudził,usłyszał
rozmowędzieciiśmiechwesołypaniBlidotijejsiostry.Zawstydzony
takiemspóźnieniem,zacząłsięprędkoubierać.