Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IV.Piotr,przezwany,Piotrem-gałaniarzem.
Moutierwszedłszydopokojuoberżyniezastałnikogo.Zwróciłsię
więcdoogrodu,doktóregodrzwibyłyotwarte.Obejrzawszykwiaty
iwarzywa,skierowałsiędoaltanki,wokołoktórejrosłypowoje
iowijałyjąswemiwonnemiramionami.Znajdowałasiętutajokrągła
ławkaistolikzarzuconybyłksiążkamiirobótkamikobiecemi.
Przeczytałtytułyksiążek:Nowytestament;Wyprobowanykucharz;
Podręcznikdlagospodyń;Wspomnieniażołnierza.
Moutieruśmiechnąłsię.
—Niezmierniemisiępodoba,myślał,gdyspotykamsię
zpodobnymwyboremdziełwdomugospodyni,boobudzajązaufanie,
gdyżksiążkitesąwyśmienite.Gdybymn.p.podczaswojny,niemiał
zesobą:»Książkidonabożeństwadlażołnierzy«,niemógłbymznieść
tego,coprzeniosłemcierpliwie.Tosamopowiedziałbym
iogarnizonie,gdyżniezmiernetampanująnudy.Nudy,
toniebezpiecznywróg,pędzionniejednegodokawiarni,aztamtąd
jużniewątpliwadoaresztudroga.Szczęściemmiałem»Książkę
donabożeństwa«,tatoprzyjaciółkapowstrzymałamię
odnierozsądnychwybryków,anadtoobroniłaodsmutku
izniechęcenia.Dziśjestembardzowdzięcznytemu,który
mijąpodarował.
Takrozmyślającwziąłdoręki:Wspomnieniażołnierza,otworzył
książkę,przeczytałnaprzódparęwierszy,potemdwie,trzystronice
dalejcorazwięcejipoupływiegodziny,taksiętemzaciekawił,żenie
słyszałwcalenadchodzącejpaniBlidotijejsiostry,któregoszukały
pocałymogrodzie.
—Niezawodniejestwaltanie,rzekłagospodynidoswojejsiostry.
DobryBoże,zawołałanagle,stoitaknieporuszonyprzynaszym
stoliku,jakbybyłposągiemwykutymzkamienia.
—Przecieżniemożespaćstojąc,odpowiedziałachichoczącsię
Elfy.
—Hm!Hm!PanieMoutier,mówiłachrząkającpaniBlidot.Panie
Moutier.Wcaleniesłyszy.
—PanieMoutier,zawołałaElfy,obiadnastole,czekamytylko
napana...Atoonchybagłuchyjakpieniek.
—PanieMoutier,powtórzyłapaniBlidotdoniosłymgłosem
izbliżyłasiędostołu.Zawołany,otworzyłszerokooczy,przeciągnął
rękąpoczole,jakgdybydlazebraniamyśliispojrzałdokoła
zdumiony.