Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poleśnychmoczarach.
Dzieńzadniemwlókłsięleniwieiponuro.Chłopczyszlachcic,
wszyscyprzykucimyślamidoziemi,dopierowieczoremwyzwolone
przezwódkęduszezrzucałykajdany.Budziłasięwyobraźnia,serce
przepajałżar,życiepromieniało,rozbrzmiewałśpiewipachniałyróże.
Wówczasszynkprzemieniałmusięwczarownyogródpodniebem
południa,nadgłowązwisaływinogronaioliwki,posągimarmurowe
błyskałypośródciemnejzieleni,afilozofowieipoecispacerowalipod
palmamiiplatanami.
Widział,zaiste,stojąctunakazalnicy,żewtychstronachżyćbez
wódkiniesposób.Wiedzieliteżotymsłuchacze,amimotochcieli
gopotępić.
Umyślilizedrzećzeńszatęduchownądlatego,żepijanywszedł
doDomuBożego?Ha!Czyżwszyscyciludziemieli…czywyobrażali
sobie,żemająinnegoBogapozawódką?
Skończywszymodlitwęwstępną,odmówił,pochylony,ojczenasz.
Wkościelepanowałagłębokacisza.Nagleproboszczchwyciłsilną
dłoniąwstęgiprzytrzymująceszatę.Wydałomusię,żecałagmina
zbiskupemnaczeleskradasięnakazalnicę,byzedrzećzniegoszatę
duchowną.Klęczał,nieodwracającgłowy,aleczuł,jakszarpią
zawstążki,iwidziałdokładniedziekanów,proboszczów,członków
radykościelnej,kościelnegoicałągminę.Dużo,dużoludziszarpało,
chcączedrzećzeńszatę.Wyobraziłsobie,jakwszyscyzlecąnadół
poschodach,gdywstążkisięzerwą,jakpospadająnawznaktakżeici,
którzyniemogąszarpaćsami,ciągnąpierwszychzapoły…taksię
stanieniezawodnie.
Widziałscenętakdokładnie,żeomalnieroześmiałsię,klęcząc,
jednocześniezaśzimnypotoblałmuskronie.Byłotowproststraszne.
Miałzostaćwyrzutkiemzpowoduwódki!Czyżistniejenaświecie
stworzenieżałośniejszeodwypędzonegoksiędza?