Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JakfrancuskipiesekdogryzłajejstaraKurzakowa.
Ktotowidział,żebydzieciakatakrozpuszczać.Jak
zgłodnieje,towszystkozje.
Możetakbybyło,alekiedywidziałatebledziutkie
policzkiichudenożyny,odrazubrałasiędowciskania
jejwdziobeknajlepszych,zaoszczędzonychfrykasów.
Acodzieciakowiżałować?Niemawprawdzieojca,ale
matkatoniebylekto,kierowniczkagminnej
spółdzielni!
WKoloniidobrzejejsiężyło.Itoodsamego
początku.OdkiedynastałaSolidarnośćiniebyło
codogarnkawłożyć,miejscowihołubilijakjakąś
królową.Uśmiechalisiędoniejuniżenie,licząc,żecoś
dlanichodłożyznajbliższejdostawy.Itakteżrobiła.
Sprawiedliwiedzieliła!Nochybażektośjejpodpadł,
wtedyniebyłozmiłuj.Chłopytonawetobcasami
stukali,kiedypofajkiprzychodzili.Niezaprzeczy,
żetehołdyjejsiępodobały.Niemiałażadnych
problemów,żebyGabrysiznaleźćopiekunkęaniteż
zwynajęciempomocydopaleniawpiecu.Wystarczyło
tylkozadaćpytanie,anatychmiastpadałaodpowiedź.
Kilkutonawetchciałosięzniążenić.Zuśmiechem
naustachodmawiaławszystkim.Itymszkaradnym,
itym,conawetpiękniejsioddiabłabyli.Onie,nie
zamierzaławychodzićzamąż.Razjużjejpadło
nagłowę,żedałasięzwabićnasłodkiesłówka,ale
wystarczytegodobrego.
Chwycaenergiczniemiotłęizaczęłazamiat
podłogę.Mocnoubłocona.Nieobejdziesięjednakbez
mokrejszmaty.Ludziskawprawdziewycieralinogi,
odkiedypołożyłaprzydrzwiachwycieraczkę,ale
wtakąpogodęniemożnasiędziwić,żenanieślibłota.
Trudno,ogarnietowszystkojaknajszybciej
ipobiegnieprzeztopiącysięśniegdocóreczki.Tak
bardzozaniątęskniła.
NieufałaKurzakowej,któraniedowidziałaipewnie
zgarnkacolepszekawałkisamawyjadała.Niebyło
jednakwyjścia.Musiałapracować.Niedlaniej
siedzeniewdomuibawieniesięzGabrysią.Samasię