Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
granatowypodkoszulek.Chłodymuwidaćniestraszne.
Przytulamniekrótko.
–Cześć,Adonisie.–Uwalniamsięzjegoobjęć
iprzyglądambadawczo,jakbympierwszyraz
gozobaczyła.Naprawdęjestprzystojny;wysoki,
ciemnowłosy,agdysięuśmiecha,robiąmusięurocze
dołkiwpoliczkach.Unaswbidulużadnadziewczyna
musięnieoparła.Uderzamniepewnamyśl,jednocześnie
atrakcyjnaiodpychająca.
–Czykobietycipłacą?
Nieobrażasię,patrzyzdrwiną.Itakwiem,żeniejest
żigolakiem,zapytałam,żebyniepowiedziećtego,
conaprawdęprzyszłomidogłowy.
–Zastanawiaszsięnadkupnemmojegociała?
Kręcęgłową.
–Niestaćmnie.–Wybuchamśmiechem.
–Zawszemożeszdostaćcośzadarmo.
Obojewiemy,żeżartuje.Niepójdęznimdołóżka.
Zakładamkurtkę.
–Chodźmyjuż–mówiętonem,któryniepozostawia
wątpliwości,żeodechciałomisiężartów.
Idziemydopubuwpobliżu.Przypominamsobie,żenie
jadłamdziśobiadu,Krzychutwierdzi,żezawszejest
głodny,więcopróczpiwazamawiamychlebzesmalcem.
Rzucamsię,jakbymgłodowałaodtygodnia.Krzychu
pociągałykpiwa.
–Jakpracabibliotekarki?
Spoglądampodejrzliwie,sprawdzam,czyzemnienie
szydzi.Chybanie.Wiem,żeuwielbiaksiążki,zarówno
beletrystykę,jakiliteraturęfaktu,pochłaniawszystko.
Marozległąwiedzę,chociażnieuporządkowaną,
chaotyczną.
–Dobrze–mówięzpełnymiustami.Przełykam
idodaję:–Spokojnie.
–Akierowniczka?