Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TowPępku,prawda?
–Słucham?–niezrozumiaładziewczyna.
–Dzielnica.
–Aaa,to…–Sięgnęłapodpłaszczykiwyjęłastamtądmałątorebkę,
azniejniewielkiczarnynotes.Przewertowałakilkastron.–Dzielnica
Grandmerkad…
–CzyliPępek–skwitowałAlfieiposłałjejwlusterkurozbawione
spojrzenie.–Paniniestąd,prawda?
–ChwilętemuwysiadłamnaSheppardStation.
Ruszyłipochwiliwłączyłsiędoślamazarniewlekącegosięruchu.
–Askąd,jeślimożnaspytać?–drążył,zerkającrazporaz
wlusterko.Właściwiewięcejnawetuwagipoświęcałtemuzerkaniu
zasiebieniżdrodze.Przyglądałsię,jakdziewczynazdejmujekaptur,
luzujezawiązanąpodszyjąchustę…–Icopaniąpchaakurat
doPępka?
–Dużopanpyta.
–Takizawód.–Wzruszyłramionami.–Noiniewyglądamipani
nabankiera.
–Apannataksówkarza,panie…–Pochyliłasię,byspojrzeć
naprzypiętądodeskilicencjęMarkusa,ajegoowionąłsłodkizapach
jejperfum.Bardzosłodki,jakbydobrałajespecjalniedotego
dziecinnegozegarka.–PanieCreswell.Tonaprawdępan?Natym
zdjęciu?
–Tozależy.
Uniosłabrew,aonposłałjejszerokiuśmiech.
–Czytamusiebiejestpanizpolicji?
–Niejestem–odparłacałkiempoważnieiopadłanasiedzenie.–
Długonamtozajmie?
Akuratrządsamochodówstanąłiznajdowalisięteraz
nasamiuteńkimśrodkuzakorkowanegozkażdejstronyskrzyżowania.
Klaksonypojękiwały,dostawczakipróbowałyprzebijaćsięszerokimi
chodnikamidobram,agazeciarzechodziliodkierowcydokierowcy
iwciskaliimpopołudniowewydaniagazet.Wszystkotowgęstej,
tłustejzawiesiniespalin,poktórejblaskkolorowychneonówrozlewał
sięjaktęczoweplamyolejupokałuży.
–Raczejdługo–stwierdziłpochwiliAlfie.–Zależy,jakszybko
przejedziemyprzezdolneReuben,bopotemtojuż…–Zamyśliłsię.–
Chwila,awsumieniełatwiejbyłopanikolejką?Towzasadziejakieś
trzy,możeczteryprzeczniceod…
–Niejestemstąd–weszłamuwsłowo.–Apozatymtotylko