Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IzmaltretowanaszmacianamyszkazabawkaCzarnej.
Tyle.Żadnegopotworarozlewającegoprzepracowany
olejsilnikowy.
Iwtedydostrzegł.
Świecazapłonowa.Staregotypu,nawpół
skorodowanaicałkowiciebezużyteczna.
Naporcelanowymkorpusienadalwidniałyczerwone
znaczkipisma,któregoniepoznawał.Wyglądałoznajomo.
Wiedział,żewidziałjejużdziesiątkirazy,aleniepotrafił
sobieprzypomniećgdzie.Napewnoniebyłtonapis
poangielskuaniniemiecku.
Najbardziejniepokoiłgofakt,żeświecazapłonowa
leżałapodłóżkiem.Przysiągłby,żezostawiłwkieszeni
spodni,dokładnietam,gdziewepchnął,gdywybiegł
zestodołyWinnickiego.
Dźwignąłsięzkolaniruszyłkuuchylonemuoknu.
Zapatrzyłsięwnoc.Byłsamśrodeklata,powietrze
przepełniałprzyjemnychłódizapachmorzaoraz
wilgotnychłąkokalającychlas.Wtejsielskiejwonibyły
jednakfałszywenuty.Coś,czegoniepowinienbyłczuć.
Błoto?mruknąłdosiebieimałoniewyzionął
duchazprzerażenia.Wszybętużobokniegouderzyła
ogromnaćma.Nocnymotyl,łopoczącskrzydłami,opadł
naparapetitamsięmiotałbezradnie.NimJakubzdołał
pomyśleć,kolejnaćmahuknęławokno.Ijeszczejedna.
Poczuwszydreszczprzebiegającypogrzbiecie,zamknął
skrzydłookna.Wsamąporę.Chmaraciemzleciałasię
zewsządioblepiłaokno.Niektóreowadytłukływszybę,
jakbychciałysiędostaćdośrodka,innetylkołaziły