Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wypiłduszkiempaskudnywsmakupłyn.Zledwościąpowstrzymał
odruchyzwiązanezespożyciemcierpko-słonejsubstancji.Mężczyź-
niwymienilikrótkie,leczwymownespojrzenia.
–Doskonale–skwitowałaKrisswyczynbrodacza,poczym
zwróciłasiędosyna:–Atyidźteraz,proszę,pomóżojcuwważeniu
miksturdlaMariny.Jejrogatabućkaladachwilabędzierodzićmło-
de.Mniechwilętusięzejdzie,ajeszczeparęchałupmampodrodze
doodwiedzenia.
–Tak,matko.–Dryblaskiwnąłgłowąwspólnikowiwłowach
idałmusekretnysygnałmówiący:ntrzymajsięipowodzenia”
.
Niedużepomieszczenieaptekarniwitałomieszaninąintensywnych
zapachówpokaźnegoasortymentuziół.Widokstołówiregałówza-
stawionychmnóstwembutelek,buteleczek,słoikóworazwszelkiej
maścinaczyńsprawiałwrażenie,jakbywkraczałosiędotajemniczej
pracownijakiegośmistrzaalchemii.ZgarbionyAlbertprzelewał
właśniewpełnymskupieniujakiśgęstypłyn.Deinnieodezwałsię,
niechcącwżadensposóbzakłócaćtrudnejczynności.Włożyłod
razuochronnątunikę,byniezabrudzićkoszuli.Tawprawdzie,zwa-
żywszynajejobecnystan,niedokońcanatozasługiwała,alereguły
wkrólestwielekówodzawszebyłyniepodważalne.
–CouGurta?–zagadnąłzielarz,gdytylkoodstawiłnaczynia.
Chłopakprzeniósłpojemnikzzestawemnarzędziwpobliżena-
pełnionejwodąbaliiizabrałsiędoichpieczołowitegoczyszczenia.
–ToGhall,nicmuniebędzie–odrzekłspokojnie.–Zresztąpod
opiekąmatkiwyzdrowiałbynawetwtedy,gdybymuurwałokończyny.
–Toprawda–przyznałzuśmiechemAlbert.–Mójkochanykwia-
tuszekjestwtychkwestiachniesamowity.
Pracowaliwmilczeniu,wykonującrutynowezadania,atrzaska-
niepłonącegowkominkudrewnasprzyjałopogrążeniusięwroz-
myślaniach.Światłowędrującegokuzachodowisłońcabudziło
33