Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mariola.
–Okay,zaraztopodpiszę.
–WWarszawiewszystkosięudało?
–Wszystkoposzłozgodniezplanem–powiedział
Andrzej–anawetdodam,żemójwniosekzostałprzyjęty
bezżadnychzastrzeżeń.
–Możejakbędziepanjużdoktoremhabilitowanym,
torangawydziałusiępodwyższyiniebędąnasjuż
traktowaćtakzgóry–wyraziłaswojeżyczeniepani
Mariolapochylonaciąglenaddokumentami.
–Możetakbędzie,alepókico,musimytakpracować,
jakbysięnicniezmieniło.
–Niemówiłmipanjeszcze–podniosławzrokpani
Mariola–czywyjazdpanadoWarszawytraktowaćjako
służbowy?
–Przecieżwiepani,żeześrodkamiwydziałowymijest
krucho,anafunduszeogólnouczelnianeniemacoliczyć.
–Nauczelni,wktórejwcześniejpracowałam,
wszystkiewydatkihabilitacyjne,wyjazdy,konferencje,
kosztypublikacji,książekczyprzewoduhabilitacyjnego
pokrywałauczelnia,apantofinansujezwłasnejkieszeni.
–Nocóż–westchnąłAndrzej.–Rektorniezgodziłsię
nawetnapokryciekosztówprzewoduhabilitacyjnego,
atojestnaprawdęsporywydatek.Ponieważtouczelnia
musifinansowaćhabilitacje,musiałempójśćnaukład
zrektoremizgodzićsięnaobniżeniezarobków,choć
mamnadzieję,żetylkonatrzymiesiące.
PaniMariolaoderwałasięcałkowicieoddokumentów
izniedowierzaniemzapytała: