Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wsufitidochodziłdosiebie”zdradzaswojeplany
Konrad.
„Połknęcośnasenizaliczęzgon”planujeSzymon.
Jestpewien,żerodziceniebędąniczegopodejrzewać.
Zresztąnaogółichniema.Mamajestnazajęciachzjogi,
aojciecczekanawieczornylotdoLondynuczyZurychu.
WponiedziałekSzymonzłapiepion,wszkolebędzie
zgrywałprymusa.„Tydzieńminieszybko:korkizmatmy,
siłownia,lekcjetrąbki.Wpiątekznowuodepniemy
wrotki”.
Gdynapisałamreportażdlapewnegotygodnika
otym,jakbawiąsięuczniowieprestiżowychszkół,
redaktorzyniechcieliuwierzyć,żetoprawda.
Niedziwimnietakareakcja.Rodziceteżnie
dowierzają,żeichdzieckomaproblem,nawetwtedy,gdy
wplecakusynaznajdąworekbiałegoproszkualbogdy
córkawrócinadranemzimprezyizwymiotujeimprosto
podnogi.
Ojciecnaszegodziewiętnastoletniegopacjenta
zorientowałsię,żesynjestuzależnionyodheroiny,
dopierowtedy,gdytenponieudanejpróbiesamobójczej,
zresztąniepierwszej,trafiłdoszpitala.Chłopakbył
wycieńczony,chudy,miałszarąceręizapadnięte
policzki.Lekarzepokazalijegoręcepociętesznytami.
Rodzicówjakośniezdziwiło,żechłopakwśrodkulata
chodziwbluzachzdługimrękawem.Mówił,żetaka
moda.Dodam,żeobojerodzicebyliwykładowcami
akademickimi.Mielitrójkędzieci,naszpacjentbył
środkowymzrodzeństwa.Choćodnosiłsukcesy,bowtak
młodymwiekudorabiałjakonauczycielgrynagitarze
wszkolemuzycznej,byłnajmniejwidoczny.Gdytrafił
doośrodka,przezwielemiesięcyniktzrodzinysięznim
niekontaktował.Wkońcuodwiedziłgostarszybrat,żeby