Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Światłogwiazd!
Błyszczącypunkcikzamieniłsięwsupernową,
zalewającwszystkoblaskiem,któregooczyniemogły
znieść.Jerzydrugirazdzisiejszegodnianachwilę
straciłwzrok.Zasłoniłoczydłońmi,nawetprzez
powiekiświatłozdawałosięwypalaćmusiatkówkę
izagłębiaćsięwmózgu,zamieniającgowewrzący
wywar.Przezdłuższąchwilętarłoczypięściami,nie
mogącodzyskaćzdolnościwidzenia.Słyszałhuk
kolejnychwybuchówiryksmoka.Bestiamusiałabyć
ranna,jejwrzaskświdrowałuszyibyłprzepełniony
wściekłością.
KiedyJerzyodzyskałzdolnośćwidzenia,spojrzał
wgóręizaniemówiłnachwilę.Zasłonaznikła,ale
PałacKulturypozostałwmiaręnienaruszony.Tylko
pojegościanachspływałakipiącasmoczakrew.
Hektolitrykrwi.Wypalałakamienie,dymiącisycząc.
Smokodlatywał,ciężkoiniezdarnie.Zataczałsięjak
pijany.Podlatywałwgórę,toznówopadał,jakby
ściągałagojakaśniewidzialnasiła.Jegoskrzydła
przygasły,znozdrzyunosiłasięstrużkaczarnegodymu.
Obejrzałsięjeszczerazwkierunkubudynku.Wjego
umyślepojawiłosięcośnakształtsztyletu.Myśl
„jeszczewasdorwę!”,tymrazemwyartykułowana
poludzku.Potemodleciał.
JerzyspojrzałnaPałac.Nadnimunosiłsię,machając
skrzydłami,koń.Tyleżekonienielatają.Dotejpory
Jerzyniewierzyłwpegazy,taksamojakniewierzył
wsmoki.Tymczasemprzednimnaniebienad
Warszawąunosiłsięskrzydlatykoń.Iwcale,ale
towcalenieprzypominałpegazaznanegomuzgreckiej
mitologii.Przedewszystkimbyłowielewiększy
odzwykłegokoniaimiałsierśćwkolorzeczerwonego
wina.Wydzielałwewnętrznepurpuroweświatło.Byłjak
latarnia.Jegolśniąceskrzydła,choćwielkiejak