Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
11
[2września1999]
Henryku,
czytamnaprzemianEpistołyiOniriadę,ijesttotaknieskończenie
przyjemne,żesamobywystarczyłonarazjednak,bezżadnej
ubocznejmyśliiwzwykłej,przedpołudniowejporzeprzechodzęobok
wielkiejszuflady,doktórejnigdyniezaglądamiotwieramją,
ipopadamwcoś,comożebyćoznajmionetylkolistemitylkoTobie:
wtejszufladziesny.Byłytamzawsze(?),odkiedyjestszuflada,
sprzedwszelkichmoichpróbichmiarkowaniaiuświadomienia,
znajdujęrok85do94.
Późniejszebardziejdoceniałamimiałamnaoku,atutajkryjesię
całaPandoranaświstkachiświstach,nazżółkłychjakichś
socjalistycznychpapierkachodniewiemczego,opisaneświaty,
któreomalnieistnieją.Towszystkojaknajbardziejnadnie,
bonawierzchuastrologia.Takwięcogarniamnieniesamowita
koniecznośćocalaniaibezzwłoczniewsiadamnakomputer,
iprzepisujęsenpośnie,izaczynamdoceniaćwOniriadziejeszczecoś,
comisiędotądniewydawałotakważne:światynajzupełniej
rzeczywiste,wktórychpanujądaty.Do88rokudotarłamze102
snami.Tenbezmiarbędziewięcpoliczalny.Niewiem,cootym
myśleć.
Wtymmiejscu,7X88,pojawiasiędiabełwludzkiejskórzejest
małą,bosąrozkudłanądziewczynkąwbarchanowejsukience.
Wbrudnejpiąstcewyciągakumniekartkęzapisanądiabelskim
szyfrem,niechcęjejwziąć.Tensenźlesiękończy,zlekceważony
diabełznikazokropnymmiauknięciemwokienkupiwnicznym
wracamtamdzisiajibiorękartkapokartce,odtejporydużomusię
uzbierało.Przychodziminamyśl,żetenwłaśniediabełpowinienbyć
zbawiony.
Henryku,czytenlistniejestzbytdiabelskimwtargnięciem
doTwegopokojuzwidokiemnaUniwersal?Dzwonienietelefonem
wydałomisięjeszczegorsze.Noiniewiem,jakzapytaćCięoto,jak
sięczujesz.Dlamnietoważne,alemożebyśsiężachnął.Takwięc
zapytałamwtensposób.Przeważniezawszepotrafiędużo