Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
31
[15grudnia1999]
DrogiHenryku,
możebędzieŚnieniepośnieniu,takmisięchwilamiwydaje,ale
niejaotymdecyduję,jamogętylkoniespuszczaćokazesnów,które
znowuzadziwiającorozmawiają.Czujęwtymrękęcałkowicie
organiczną,bogdybybyłaonazrobionatylkozmyśli,niewiedziałaby
niektórychrzeczytaknamacalnie.Apotemwszystkosięwemnie
skrupia,mamnadzieję,żesięskrupi.
BardzoprzyjemniebyłoCięsłyszećprzeztelefon,zastanawiałam
sięnawetpewnegorazu,czyniewynalezionojużtelefonujeśli
omniechodzimusiałbytobyćtelefondospecjalnychcelówiniewielu
osób,inajlepiejżebywogóleniedzwonił,ajakośnajwyżejpocichu
podchodziłiszeptempytał,czymoże.CzyTyteżtakstraszniesię
wstrząsasz,żejużniejednarzeczwypadłaCizrąk?
TuprzypomniałmisięniestetypoetaZ.,wstałamizapaliłam
kadzidełko.
Terazjestjużdzisiaj(17XII),anieprzedwczoraj.Wtedywstałam
iwciągnąłmnienieprawdopodobnyzupełniesplotwydarzeń,
wydarzająsięonenadal,niezachodząjednepodrugich,alejedne
przezdrugie,conicnieszkodzi,tylkojestzdumiewające,jakbyktoś
naglerozplątałsupeł.Dopieroterazwidzę,żerzeczywistośćnaprawdę
składasięzważnychkawałeczków,tymsamymwidaćteżwielki,
codziennywysiłekkuscalaniu.Właśnieniescalam,możesięobejdzie.
PozdrawiamCiębardzoserdecznieztegodziwnegomiejsca,acoś
lepiejskleconegonapiszęCi,gdytylkoprzystanę
Krystyna