Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Następnegodnia,kiedynarciarzeopuścilipensjonat,
Renataubrałasięwnowozakupioneślicznesztuczne
futerko,założyłabotkinapłaskiejpodeszwie,
bowkozakachnawysokimobcasieniewypadało
maszerowaćwkurorcienarciarskim,iwybrałasię
nadługispacer.Nieprzeszkadzałjejbraktowarzystwa,
lubiłasamotnewyprawyponieznanymterenie.
Uwielbiałapoznawaćnoweokolice,dlategoochoczo
maszerowałauliczkamiMadonnadiCampiglio,
rozglądającsięwokółzciekawością.Chociażpreferowała
lato,tozimowykrajobrazbyłtakurokliwy,żeniemożna
byłopozostaćobojętnymnajegopiękno.Miasteczko
przykrywałamięciutkabiel.Śnieżnympuchem
przysypanebyłydachydomów,drzewaikrzewy.Spodtej
skrzącejsiębiałościprzebijałanieśmiałozieleńiglaków,
jakbyinnykolorbyłtuniemilewidziany.Wtlemajaczyły
zaśnieżonegóryzakończoneskalnymiszczytami,
opiekuńczootaczającmieścinkębiałoszarymwieńcem.
Renata,zwiedziwszymalowniczeuliczkikurortu,
skierowałasiędopobliskiegoparku.Niebojącsięzimnej
ławki,usiadłananiejipodziwiałaśnieżnerzeźby,które
zagęszczałycentralnyplacyk.Tutajbyłojeszczeładniej,
bobiałegokrajobrazunieburzyłamiejskazabudowa.
Wszędziebiel,biel,biel.Parktonąłwjaskrawymświetle
słońca.Sceneriawywoływaławrażenie,żesięzostało
przeniesionymdobajkowejkrainyKrólowejŚnieguizaraz
zzaśnieżnegobałwankawynurząsięGerdaiKaj.
Renata,siedzącipodziwiającPaniąZimę,wpewnym
momenciezauważyłaprzechodzącąoboknianięCamilli
Vogel.Dziewczynajednąrękąciągnęłapustesaneczki,
adrugąchłopczyka.SynekCamillibyłprześlicznym
dzieckiem,alerównieżwyjątkowonieposłusznym.
Janiechcętamiść,jachcęnaślizgawkę!wrzasnął
głośnopopolsku,kuosłupieniuRenaty.