Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Granatowebmwsunęłowciemnościwśródkrętych
dróżekprowincjiTrydentsąsiadującejzLombardią.Tuż
zaautemposuwałosięsrebrneaudi.Wpierwszym
samochodziejechaliOrłowscyzwnukami,awdrugimIza
zJohanem.
CzyGPSdobrzenasprowadzi?zaniepokoiłasię
Renata.Czyniemainnej,lepszejdrogi?Strachtędy
jechaćmruknęła.Bardzowąskoistromo,idotego
ciemno.
Super!zawołałzentuzjazmemEryk.
WyztyłulepiejśpijciebąknęłaRenata.Zanimtam
dojedziemy,będzieśrodeknocy.
Malutka,niemarudź.Chybaniechcesz,żebymdodał
gazu?
BrońBoże!zawołała.Przecieżtusameserpentyny.
Niepodobamisiętatrasa.
Itakdużolepszaniżtaprowadząca
doMonteprandone.Pamiętasznasząpodróżpoślubną,
Malutka,itoniesamowitemiasteczko?Tewąziutkie
uliczki,upiornąciszę...
Pamiętamprzerwałamuwpołowiezdania.Ale
najbardziejpamiętamtelefonodAngeli.
Robertzmarszczyłbrwiiprzesłałżoniegniewne
spojrzenie.
Malutka,jesteśnajbardziejpamiętliwąkobietą,jaką
znam.Zniecierpliwościąoczekujęchwili,gdydemencja
trochęcistępipamięćburknął.
Dziadziu,demencjatobardzoniedobrachoroba
odezwałsięKamil.
Wiem,tylkożartowałem.