Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niebardzowiedząc,coczynię,władczymgłosemkrzyknąłemdostojącejobokmnie
Sadkowskiej:
Gabinet!
Miałemwrażenie,żewpanicewrzasnąłemowieległośniej,niżwymagałatego
sytuacjaidobrewychowanie.Madamelekkouniosłabrwiizdziwionaspojrzałana
mnie.Najejtwarzybłyskawiczniepojawiłsięprofesjonalnyuśmiech.Wzięłanas
podręceiskierowaławgłąblokalu.Idącpomiędzynami,szepnęłamidoucha:
Maszgustmłodyczłowieku.Tomojagwiazdkanafirmamencie.
Rozbawionetowarzystworozstąpiłosięprzednami,gdybajzelmamaprowadziłanas
dopokoju.
Gdyzostaliśmysami,dziewczynarzuciłasięnałóżkoizamachałanogami.
Zgrabnepantofelkifurgnęłypodsufit.Odetchnęłagłębokoipowiedziałazulgą:
Nareszcie,wolałabympotłuczonymszklechodzićniżwtymcholerstwie.Masz
jakieśimię?
Heniek.
Zawszejesteśtakinieśmiały?
Nieczekającnamojąodpowiedź,błysnęłazębamiwuśmiechu.
Zjeszcoś,czybędziesztakstał?Kawioriszampanskojemadamemaprzednie.
Zamiastkawiorutojawolękaszankę.Albotatarskibefsztykpalnąłem.Tamto
dlahrabiówdobre.
Mojatowarzyszkaprzezchwilępatrzyłanamniezdumionymwzrokiem.Wpanice
wyciągnąłemprzedsiebieręceiprzeczącopokręciłemgłową.Dziewczynawybuchła
głośnymśmiechem.
Jakzwędzoooonkąąą…Inacybuliiii!wydukała,krztuszącsię.Toob-obstaluj
dwieporcje!Ihaber-haberbuszaaa!
Minęładłuższachwila,zanimaksamitkaopanowałaatakśmiechu.Pociągnęłaza
umieszczonąprzyłóżkugrubą,haftowanąwróżeszarfę.Uchyliłysiędrzwiido
pokojuzajrzałdrab,którynaswcześniejwpuszczałdolokalu.
Zbyniu,dwiekiszkinacebuli,wędzonkiodsercaipiwadopodlania!Ażwawo,bo
wpokojuduszno!zaordynowała.
Stanęłaprzedemnąilekkozadzierającgłowę,powiedziała:
MamnaimięSabina.Samnigdysięniedomyślisz,byspytać.Aterazpomóżmito
zdjąć.
Odwróciłasiędomnieplecami.Drżącąrękąchwyciłemtasiemkisukni.Niezdarnie
szarpnąłemizaciągnąłemsupeł.Niemogłemporadzićsobiezprostymwęzłem!
Chceszjakąśkosę,czySadkowskącidopomocyzawołać?prychnęłakpiąco.
Zakląłempodnosemiszarpnąłemzatasiemki.Przezchwilęstawiałyopór,wrzynając
misięwpalce.Puściływchwili,gdynaprawdęzaczynałemrozważaćużycienoża.
Kieckazcichymszelestemzsunęłasięnapodłogę.Sabinastałaprzedemnąw
delikatnymkoronkowymgorsecie.Odwróciłasiępłynnieispojrzałamigłębokow
oczy.Zmysłowoprzesunęłajęzykiempokarminowychwargach.Najejustach
pojawiłsiękuszącyuśmiech.
Zamarłemzwrażenia,nimzdążyłemjednakcokolwiekpowiedzieć,rozległosię
dyskretnepukaniedodrzwi.
Zjedzmynajpierwpowiedziałaiwskazałazapraszająconafotelikistojąceobok