Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chodu!Syknąłkupiec.
Szybkopoderwalisięodstołuiwybieglinapodwórze.
Herszelzdmuchnąłpłomieńlampyiodstawiłnaparapet,
otwierającnaościeżokiennice.Pokójspowiłpółmrok.Paser
złapałzarogiobrusiwrazzestojącąnastolezastawązwinął
gowpokaźnypakunek.
WyrzućtoHeniek,tylkodalekoodkantoruszepnął.
Wybiegłemzdomuiwspiąłemsięnapopielnik
przylegającydoparkanu.Przeskoczywszynasąsiednią
posesję,usłyszałemstukotpodkutychbuciorów.Skuliłemsię
izerknąłemprzezszparęwpłocie.Napodwórzewbiegli
żandarmiwtowarzystwieprzodownika.
Zamiatałemulicęprzedkantorem.Zzarogukamienicy,od
stronyrynkuwyszedłTabakierawtowarzystwieMańka.
Podeszlidomnie.
Leonklepnąłmniewplecyiwesołopowiedział:
WyprostujsięHeniek,garbiszsięprzytymkiju,jak
nieprzymierzającstarababa.
Dla
żartu
stanąłem
na
baczność,
trzymając
w
wyciągniętychrękachmiotłę.
Spocznij!ZawołałManiekześmiechem,wchodząc
wrazzLeonemdokantoru.
Pochwilikupieckrzyknąłzgłębisklepu:
Heniek,chodźodzaplecza!
Leonsiedziałnaniskiejławeczce,aManiekiHerszel
szeptalioczymś,stojącnieopodal.
MłodypowiedziałTabakieradobrzesięwczoraj
spisałeś.Gdybyniety,zasypalibyśmysięniezgorzej.My,co
prawda,czyścijakłza,alenaszprzyjacielbyłbyniemożebnie
przegrany.Toodniego,zabystrość.Pstryknąłwmoją
stronęmonetą.
28