Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WSTĘP
KochamParyż.jegoniesamowitąatmosferę.KochamwąskieuliczkiMontmartre,gdzie
dawno,dawnotemumożnabyłospotkaćwszelkiejmaściartystów,najczęściejnalekkimrauszu.
Chodzilizapatrzeninaświatrozmarzonymi,lekkonieprzytomnymioczami,widzącymiinaczej
otaczającąichrzeczywistość.
Uwielbiałamichpodejściedożycia,wolneidekadenckie.Gdywokółnichwiększość
tonęławprozieżycia,dobólupogrążonawnijakościswojejegzystencji,onibawilisięnim.
Jakżedobrzeichrozumiałam.Przecieżnajprostsze,najbardziejprozaiczneczynności
mogąbyćprzyjemne,wesołelubnawettragikomiczne.Potrzebatylkoodrobinywyobraźni,tej
chęciitejradościistnienia.
TowłaśnietutajpoznałamADAMAmojegoukochanegoczłowieka.Poderwałmniena
placuTertre.Jegoteatralnesłowa,zapewneniejedenrazwypowiadanedoinnychkobiet,
zadziałałyzwróciłamnaniegouwagę.
Oglądałamwtedybohomazymiejscowychartystów,najczęściejkiepskie,przeznaczone
dlamasowegoklienta.Międzytandetątrafiałysięczasamiprawdziweperełki,wystawiane
tylkowtedy,gdyichautorzyprzepililubprzehulaliwszystkiepieniądze.Wtedywłaśnie,bynie
umrzećzgłodu,wystawialiswojeskarby.Kupowałamodnichtecudeńka,płacącdużowięcej,
niżchcieli.
Właśniewypatrywałamczegośtakiego,gdynaglejedenzmalarzypadłprzedemnąna
kolanaizegzaltacjąwgłosiezawołał:
Królowopiękności,słodkabogini,pozwól,abymja,niegodny,dostąpiłzaszczytu
namalowaniatwojegocudnegooblicza.
Takwłaśniewyglądałpocząteknaszejznajomości.Początekwspaniałejmiłości,która
trwałabardzo,bardzodługo.Niestetyskończyłasiętragicznie.Odebrałomitochęćdożyciana
wielelat.ItylkoniesamowitatroskaidelikatnośćnaszegoKrólawyprowadziłymniezzapaści.
Todługaipięknahistoria,którazaczęłasięw1888roku.Aleotymopowiempóźniej.
Terazjestrok2010.ChodzępoznajomychuliczkachParyżaiprzypominamsobie
wszystkiecudownechwile,spędzonewtymmieście.Wspinamsięnawzgórze,naktórymgóruje
bazylikaSacré-Cœur.Uwielbiamsiedziećnaschodachprzedbazylikąipodziwiaćpanoramę
Paryża.Tuzawszebyłomojeserce,awtejdzielnicyprzedewszystkim.
WParyżupoznałamrównieżmojąnajlepsząprzyjaciółkęIZABEL.Paręlatwcześniej,nim
spotkałamADAMA.Tobyławspaniałakobieta,wolnaiwaleczna.Teraznapodobnedoniejmówi
się„wojującefeministki”.Tylko,żewtedykobietyniemiałypojęcia,cotoznaczy
równouprawnienie.Byłyozdobnymdodatkiemdomężczyzny,zależnymodniegocałkowicie.
Alenieona!
Córkabogategokupca,niechętnieprzyjmowałapieniądzeodojcaikiedytylkoskończyła
szkołę,zatrudniłasięw„TygodnikuKulturalnym”,gdzieprowadziłarubrykęowydarzeniach
artystycznychParyża.Pisałarównieżwiersze,któreczęstopojawiałysięnajegołamach.
Byłaświetnądziewczyną,pełnąenergiiipomysłów.Częstospotykałyśmysiępod
KatedrąNotreDame,wmiejscu,gdziepoznałyśmysięw1875roku.Zwiedzałyśmygalerie,
salonysztuki,wystawy.SpacerowałyśmynadSekwanąorazpowielkichbulwarach,którepo
przebudowieParyżaprzezgenialnegoHaussmannabyłyprzemiłymmiejscemdopieszych
wędrówek.RoześmianeiszczęśliweprzemierzałyśmyParyżwzdłużiwszerz.Kochałamto
miastowtedyikochamjeteraz.Tylepięknychchwilmojegożyciajestznimzwiązanych!
TotutajrównieżspędziłamkilkalatubokunaszegoKróla.Kochamgobardzo!Kocham
gojakomężczyznęijako„brata”.Botakwłaściwiejestmoimbratem.Płyniewnastasamakrew.
Niesamowita,jedynainiewyobrażalniesilnakrewmojegoojcaARAGONA.
Teraz,gdysiedzęznówpodłuższejnieobecnościnaschodachprzedSacré-Cœur,jestem
jakzwyklezauroczonatymwszystkim,comnieotacza.Jestwyjątkowociepłypaździernik.