Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jegodżinsyikoszulkależałyzmiętenapodłodze.Spodnie
wyglądałytak,jakbywyskoczyłznichpoprzedniejnocy,
nawetichnierozpinając.WielkibudzikzMyszkąMiki
wskazywałdwadzieściaposzóstej.Danielziewnąłtak
szeroko,żeprawiewywichnąłsobieszczękę,poczym
pociągnąłnosem.
Susiestaławdrzwiachwdługiejróżowejkoszuliwstylu
MaryPoppins.Obserwowałago,kiedywyjmowałiwkładał
czystąkoszulę,apotemruszyłazanim,kiedypodążył
korytarzem,żebysięwysikaćispryskaćtwarzzimną
wodą.Dopierokiedyoderwałręcznikodtwarzy,
bypopatrzećnasiebiewpopękanymłazienkowym
lustrze,przemówiładoniego:
–Ktotojest?–zapytała.
Miałasiedemlat,jasnewarkoczeiporcelanowobłękitne
oczyorazdrobnązuchwałąbuźkę.Zupełniejakjejmatka.
Byłaślicznaijaknaswójwiekwyjątkowodojrzała.
–Tojest,hm…TojestCara.CarazDakotyPołudniowej
.
–Czyzostanienaśniadaniu?
–Przypuszczam,żetak.
–Lubiszją?
DanielprzezdługąchwilępatrzyłnaSusie,poczym
odpowiedział:
–Jeszczeniewiem.Dotychczasniewieleznią
rozmawiałem.
–Inienienawidziszsiebiezato?Aona,czyonanie
nienawidzisiebie?
–Niewiem.Jeszcześpi.Dośćtrudnoocenić,czysię
siebielubi,czynie,kiedysięśpi.
–Kiedyjaśpię,mogęnawetśpiewać.
Danielpowlókłsięwąskimidrewnianymischodami
wdół,dostarejkuchniurządzonejwmeksykańskimstylu.
Susiepodążyłazanimzoddaniemzatroskanejżony.
Znalazłszysięwkuchni,Danielotworzyłogromną