Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Wystarczyłokilkachwilspędzonychnaschodach
wagonuipotemnaperoniedworcawLandeshut,żeby
Dewartumocniłsięwprzekonaniu,zmianakoloru
płaszczailekkacharakteryzacjatwarzytozdecydowa-
niezamało,bywpojedynkęprzeprowadzićtakśmiałą,
aprzedewszystkimskutecznąakcję.
Wpojedynkę…Gdybychociażmiałuswegoboku
Czekalęczłowieka,naktórymzawszemógłpolegać!
tenjednakleżałterazwszpitalu,walczącpewnieoży-
cie.Komisarzkryminalnybyłzatemsam.Entuzjazm,
któryprzywiódłgodotegomiasta,zniknąłbezpowrot-
nie,planzaś,jakitliłsięwówczaswgłowie,odrzuciłde-
finitywniealetoprzecieżjeszczenieoznaczało,żemiał
podkulićogonpodsiebieiuciecjakostatnitchórz.
Niemógłtakpostąpić!
DałprzecieżWalslebenowisłowohonoru,żezrobi
wszystko,abygouwolnić.ByłteżtowinnyCzekale.
Niewolnomubyłozrejterować,choćbyniebyłowia-
domo,jakwysokącenęprzyszłobymuzatozapłacić.
NawetjeśliwpadłbyprzytymwręceKühnaalboko-
mendantapowiatowejpolicjiOswaldaBeera.
Namyślokoledzepofachuzamarł.Kiedyopuszczał
wagon,szpiclanaperonieniewypatrzył,aleco,jeżeli
czaiłsięwpoczekalni?Jakbynazawołanie,jakaśma-
tronaotworzyłagwałtowniedrzwiioczomDewar-
taukazałasięprzestronnahaladworcowaciągnąca
sięprzezcałybudynekdowyjścianaulicę.Prze-
bywałowniejkilkanaścieosób,aleoczykomisarza
kryminalnegoodrazuwychwyciłyniecotęgawego
19