Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ChwilętemuDewartplanowałprzemknąćniepo-
strzeżenieoboktęgawegomężczyzny,którywciążpod-
pierałjednąześcian,jednakprzytakimobrociesprawy,
kiedywłaśniewpatrywalisięwniegowszyscyobecni
wprzestronnympomieszczeniu,byłotojużniemożliwe
imusiałimprowizować.
NietrzebatakodrazudrzećsięnaBoguduchawin-
nedziecko.Pogroziłperonowemupalcem.Jedyne,
cochcezrobić,topomócrodzinie,prawda?Nieocze-
kiwałodpowiedzinatopytanie,odrazusięgnąłpopu-
gilaresiwysupłałzniegoparębanknotów.Którywzór
byśmipoleciła,panienko?
Amabyćdlażonyczydlacórki?spytałarado-
śnie.
NadźwięktychsłówDewartpoczułostrybólwser-
cu.Przywołałsięjednakdoporządku.Każdakolejna
chwilazmitrężonawobecnościszpiclagroziładekon-
spiracją.
Dlamatkirzekłpochwilinamysłu.
Takiejodpowiedzidziewczynkasięniespodziewa-
ła,bezwiedniespojrzałanatowarzyszącąjejkobietę.
Tauśmiechnęłasięnajpierwdoniej,potemdopoli-
cjanta.
Polecampanuszanownemubardzodobrejjako-
ściokrągłyobruszkoronką.Postawiłakosznapo-
sadzce,wyjęłazniegomateriał,rozpostarławrękach,
żebypotencjalnyklientmógłzobaczyćtowar.Jeden
zostatnich…Wieletakichminiezostało…tłuma-
czyła.Starajużjestem…Schorowana…Palcenietak
zręczne,jakkiedyś…
Samapanitkała?spytałżyczliwie.
21