Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takpotwierdziłaskwapliwie.Dzisiaj,kiedyma-
szynywyparłyczłowieka,niewielejużnas,tkaczek,zo-
stało…Amusiszanownypanwiedzieć,żewnaszym
mieścietradycjetkackiebogate…Jakbyszanownypan
miałchwilę,mogłabympanuopowiedziećjaktowszyst-
kosięzaczęło…Chciałbypanszanowny?…
Dewartczułnasobiepalącespojrzenietęgawegomęż-
czyzny.Wiedział,żetenbaczniegoobserwuje.Gdyby
niezareagowałnaofertęsprzedaży,mógłbyterazmach-
nąćrękąiruszyćprzedsiebie.Skorojednakpokusiłsię
nauprzejmości,razobranejrolimusiałsiętrzymać.
Chętniepowiedział,uśmiechającsięprzyjaźnie.
Aletutajledwiepaniąsłyszę.Możepójdźmynaze-
wnątrz?Pokazałdłoniąnadrzwi.
Wyszlizbudynku,Dewartposadziłdziewczynkę
nakamiennymmurzezabezpieczającymstromeschody
dworzecwybudowanobowiem,wykorzystującnatu-
ralnąskarpęsamusiadłnajednymzestopniizamie-
niłsięwsłuch,czującinstynktownie,żekapuśobser-
wujegoprzezktóreśzlicznychokien.
Szanownypanmusiwiedzieć,żetowłaśnietkactwo
odstulecibyłogłównymzajęciemzarobkowymmiesz-
kańcównaszegomiasta,jakicałegopowiatu.Starusz-
kazaczęłaopowieść.
Okolicznegórskieglebynigdynienależałydozbyt
urodzajnych.Ażedotegozimybyłytudługie,średnia
temperaturarocznaniska,totutejsirolnicyniemie-
licoliczyćnaobfiteplony.Zupełnieinaczejmiałasię
uprawalnuijegopóźniejszaobróbka.Nasłonecznione
łąkiizasobnośćgórskichpotokóworazrzekułatwiały
bieleniepłótna.Nicwięcdziwnego,żetkactwostałosię
22