Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iodwagę,żebystarszegoodsiebieustrzecprzedzłądro-
gą.
Dewartspojrzałbacznie,niewiedząc,czykrewnykpi
zniego.
–Mówiłemjaknajbardziejpoważnie–kontynu-
owałPointstingl.–Musiciewiedzieć,żemałoznam
takichosób,którezawszewiedziałyby,cotrzebarobić.
Niechciałbymwtymmomencieuprawiaćprywaty,
alemuszęsiępochwalić:mójsiostrzeniecjestwybitną
osobowością!
Dewartpoczułnasobiespojrzeniaizapragnąłzapaść
siępodziemię.
–Tak,toczłowiekoniesamowitejwręczinteligencji.
–Pointstinglwyraźnieniezamierzałprzestać.–Jaknie-
którzyzwaswiedzą,pracujewpolicjikryminalnejito
wrandzekomisarza.Awansowaćtakwysokowtak
młodymwiekutowybitneosiągnięcie!
–Znamwielu,którzyawansowalijeszczeszybciej
–powiedziałskromnieDewart.
–Zbędnakurtuazja,mójdrogi,zbędna.–Machnął
lekceważącoręką.
–Możepankomisarzkryminalnyuraczyłbynasjakąś
historiązżyciawziętą?–spytałLubomski.
–Niedajsięnamawiać!–Pointstinglpoparłmnicha.
–Najlepiejopowiedzotymwypadku,kiedyrozwiązałeś
sprawę,prawienieruszającsięzzabiurka.
–Wujprzesadza...
–Japrzesadzam?–Udałurażonego.–Złapałgroźne-
goprzestępcę,wcześniejrozrysowującłączącegozofia-
ramipowiązanianawielkimarkuszupapieru,któryma
zawieszonywgabinecie.Dobrzemówię?
29