Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięwśródryżawegoowłosienia.
Zasnęli.
–Muszęjużiść–onodezwałsiępierwszy,kiedysię
ocknął.
–Jeszczetrochę...–błagała,przywierającdoniegocałą
sobą.
–Naprawdęmuszę.Zagodzinęmam…Nowiesz.
–Tak.Alespotkamysięjutroznowu?
–Pewnie.Tylkopamiętaj–nikomuanisłowa.
Ostrzegał?Zaklinał?Przestrzegał?
–Takciękocham!–zapewniłaradośnie,ucieszona
perspektywąsekretnegospotkanianazajutrz.
Spotykalisięjeszczeprzezcałelato–tu,nawydmach.
Późniejbyłojużtrudniej,alekilkarazyzdołalijeszcze
przeżywaćtowinnymmiejscu.Ukradkiem.Wprawdzie
widywalisięczęściej,aletakbliskoniemoglijużbywać
takczęsto.
Wpołowielistopadaporazpierwszyonaodmówiła.
Delikatnie,taktownie,alezdecydowanie.
–Cosięstało?–zapytałzawiedziony,rozpalonyjuż
pożądaniem.
Milczała.Patrzyłamuwoczyimilczała.Przytuliłasię
tylkoinadalmilczała.
–Powieszmi,ocochodzi?
–Kochaszmnie?–zapytała,miastodpowiedzieć.
Odsunąłjądelikatnie,bymócnaniąspojrzeć.Głowę
miałaopuszczoną.Zapytałarazjeszcze:
–Kochaszmnie,prawda?
Właściwietobardziejzaklinałarzeczywistość,niż
pytała.
–Cotowogólezapytanie?–zaperzyłsię.
Wgłębiduchaniebyłjużtakpewienodpowiedzi.
Ona,najwyraźniejnadludzkiminstynktem,jakbyzdała
sięusłyszećtęniewypowiedzianąwątpliwość.
Posmutniała.
–Będziemymielidziecko–zdobyłasięjednak
nawyznanie.
Zapadłacisza.Długa.
Onadrżała,pozostającznowuwprzytuleniu;