Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
codotego,najakimetapiepodróżysięznajduje.
Beznamiętny,aleniebezmyśli.Bezmyślnyteżnie.
Gdybynienocnapora,zapewnewspółpasażerowie
baczniebygoobserwowali.Jednidyskretnie,innimniej–
nachalnieibezwstydniewręcz.Alespali,więcnie
budowałosięsensacyjnenapięciedomysłów.Boteżbyło
iczego.Tylkoczytrzebabyło?
Mężczyznaznajdowałsięwformiewyraźnie
dwufazowej.Obietrzymałysięzgrubszabliskosiebie,ale
wniejakimoderwaniu.Jegociało,obleczonewmocnojuż
zużyteciuchy,atwarzpokrytawielodniowymzarostem,
połyskującamiedzianie,zdawałysięlewitować
wabsolutnejabstrakcjiwodniesieniudoumysłu.Ten
pochłoniętybyłzupełnieczyminnyminawet
wnajmniejszymstopniuniezwracałuwaginaswoją
cielesność.
Wktórymśmomencie,takmiędzySłupskiemaGdynią,
mężczyznazniknął.Niezarejestrowanokonkretu.
Poprostu–jużgoniebyłowpociągu.
Zwolnionemiejsceszybkopodsiadłktośdrzemiący
dotądnawalizkach.
Sezonzwyklezaczynasiępowoli–odmocniejszego
akcentuwweekendmajowy.Pomniejwięcejtygodniu
wezbranafalaturystówopada,alenieodpływazupełnie.
Utrzymujesięczasjakiś,wzbierającnieznacznie
iniezauważalnie.Itakdokońcaczerwca.Dzieńpóźniej
następujetsunami–dziesiątkitysięcywczasowiczów
zalewająmieścinę,wypełniającpobrzegipensjonaty,
hoteleiwszelkiejinnejmaścikwatery.Falawlewasię
nagledoogródkówkawiarnianych,restauracjiipiwiarni,
czyliponowomodnemu–pubów.Przedewszystkim
jednakprzetaczasięprzezwąskieuliczkiiwłaściwym