Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cozadupek!
Głośnywrzaskzpobliskiegogabinetuspowodował,żepodskoczyłam
nakrześle.Spokojnie,towcaleniemusiałobyćdociebie,
pomyślałam.
Kinga,wtejchwilidomnie!
Przełknęłamgłośnoślinęizaczęłymisiępocićdłonie.Notomam
przerąbane…Mógłbychociażużyćprawidłowegoimienia…
Wstałaminadrżącychnogachskierowałamsiędobiuraszefa.
Zkażdymkrokiemsercewaliłomicorazmocniej,astresosiągnąłjuż
takipoziom,żebrakowałoniewiele,abymzemdlała.Nienawidziłam
tegobuca;ciągletylkonawszystkichwrzeszczał.Byłniewdzięczny
igburowaty.
Wwiększościksiążekromantycznychtakahistoriaskończyłabysię
pewniewielkąmiłością,amężczyznazadrzwiamiprzypominałby
playboya,wdodatkuozłotymsercu.Parsknęłampodnosem
rozbawionawizją.Byłamniepoprawnąromantyczką,uwielbiałam
takiepowieści.Zakażdymrazem,gdyjeczytałam,wyobrażałam
sobie,żetojaprzeżywampodobnąhistorię.
Zatrzymałamsiępoddrzwiami,wzdychająccicho.Wygładziłam
szarąspódnicędokolan,któraładniepodkreślałabiodraidodawała
mipewnościsiebie,poczympołożyłamspoconądłońnaklamce.
Niemartwiłamsięswoimwyglądem;białakoszulabyłazawsze
idealnieuprasowana,aduże,czarnekujonkidodawałymipowagi.
Jednymsłowem:nienagannapracownica.
Razsiężyje,pomyślałam,dodającsobieotuchy.Pchnęłamdrzwi
iznalazłamsięwgabinecie.Zawszebyłampodwrażeniemjego
wnętrza,atakżewidokównastolicę,któremożnabyłozniego
podziwiać.Dlakogośtakiegojakjamłodejdziewczynyodrazu
postudiach,pracującejwWarszawiebyłotocośwspaniałego.
Tak,szefie?zapytałam.Mężczyznasiedzącyzabiurkiem