Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oli,ruszsię,bozaraztwojazbzikowanamatkazacznienasgonić
zsiekierą.
Patrzęnaswojebosestopy.
Acomitam.Wzruszamramionamiiidęzaprzyjaciółką.
Mieszkamynatejsamejulicy.Niematuasfaltuanichodników,jest
tylkożwir,trawaiwielkiedziury.Toznaczyjużniemieszkamy,
bokażdawyfrunęłazgniazdawinnąstronę,alejachybabędę
zmuszonatutajwrócić.Bardzomnietoprzygnębia.
MijamytrzydomyiwchodzimynapodwórkoUli.Jestzaniedbane,
krzakiróżprosząsięoprzycięcie,grządkikwiatoweowyplewienie,
atrawaoskoszenie.NiestetyodkąddwalatatemujejmamaDanka
wyjechałanaPomorze,babciaFloraniedajeradydbaćodomtak,jak
siępowinno.Majużswojelataiartretyzm.
Ularzucasuknięzodkrytymiplecami,koronkąitiulemnatrawę.
Idępojakieświno.Znikawparterowymdomu.
Siadampotureckuipatrzęnadelikatnymateriał.Robimisię
smutnoznowu.Miałamnasobiezaledwieprzezjakieścztery
godziny…
Tylkomituniepłacz!
Przyjaciółkastajeobokipodajemikieliszek.
Poczerwonymzawszebolimniegłowa.
Przewracaoczami.
Towylejnanią.
Przecieżzostanieplamai…Niekończę,bonagledociera
domnieidiotyzmtychsłów.Jużminiebędziepotrzebna.
Wylewamczerwonypłynnaśnieżnobiałąsuknię.
Brawo!Ularobitosamo.Codalej?
Poskaczmyponiej!
Skaczemyjakkanguryalborozwydrzonedzieciaki.Nieważne.Może
iwyglądamydziwnie,aledziękitemuczujęsięlepiej.
Tasukniazasługujenawszystko,conajgorsze.Miałamiprzynieść
szczęście,miłość,nowypoczątek,aprzyniosłaból,łzy,złamaneserce
iporządnekopnięciewtyłek.
Dziewczyny,acowyrobicie?
Naschodachstajebabcia.Makrótkiesiwewłosy,naszyi
zawieszoneokrągłeokularynaczarnymsznurkuorazbłękitnyfartuch,
zktórymsięnierozstaje.
Odczyniamyurok!krzyczyUla.Pozbywamysiępecha!
Dobra,rozumiem,aleźletorobicie.Babciapodchodzi
imarszczyswójitakzmarszczonynos.Musiciezrobićognisko.