Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
książekprzyboku.Ktośgopotrąciłniechcący,książkirozsypały
siępokwadratachposadzki.Stałambardzoblisko,jednaupadła
niemalumoichstóp.Podniosłamizrobiłamdwakrokiwjego
stronę.Resztaniesfornejstertyjużwróciłanamiejsce,aonskiero-
wałsiętam,dokądzmierzał,gdyzawołałam:Panieprofesorze!
izrobiłamkuniemujeszczejedenkrok.Odwróciłsięispojrzał
wstronęgłosu;rozpoznałswojąksiążkęwmojejwyciągniętejdłoni,
apotempodniósłwzrokizobaczyłamjegooczy.Szareiduże,łagod-
neispokojne,oczyprzejrzystejakszarykryształ,itrwałotomoże
sekundę,możedwie,iniemogłamsięporuszyć,skamieniała,oszo-
łomionaświetlistością,którazdawałasięwychodzićnazewnątrz,
dotykającmniespojrzeniem,któreodbierałamjakodziwnie,niena-
turalnieznajome.Jakpowrót,jakraptownezetknięciezmiejscem
lubosobą,zaktórąsięnieprawdopodobnie,aletylkopodświadomie
tęskniłoizktórąspotkaniewywołujegwałtownywybucheuforii
taksilnej,żerozbijanadrobnecząsteczkiiunosipodniebo.Uczucie
nagłegooderwaniaodziemi,jakbymwyrwałasięzwłasnegociała.
Jednocześnieczułamsięuwięziona,trzymanatymwzrokiem,nie
mogłamsięodtychoczuoderwać,onpowiedziałndziękuję”,aja
wreszciesięocknęłam,położyłamksiążkęnajegostercie,odwróci-
łamsięijużnaniegoniepatrząc,poszłamdołazienki.
Nigdywcześniejsięniezdarzyło,byktośuwięziłmniewtenspo-
sób.Nigdy.Oczynieznajomychoglądałamzawszejakopierwsze,
zwracałamnanieszczególnąuwagęodpoczątku,bybyćprzygoto-
waną,byocenić.Spojrzeniamówiływieleztego,cochciałamwie-
dzieć.Aleniktniemiałtakichoczu.Iniechodziłookolor,obarwę
tobezznaczenia.Tylkootoświatło,wewnętrznąiskrę,któraprzy-
kułamnieitrzymałaniczymsznur.Jegospojrzeniemiałomiękkość,
bezbronnośćinutęsmutku,zniewalającądobroć,którasprawiała,że
wokółsercarozlewałosięciepłoiraptowniebrakowałotchu.
Pierwszydzieńzajęćwnowejszkoledobiegłkońca,wciążbyłobar-
dzogorąco;wracającdodomu,czułamogromnąulgęiradość.
Mieszkałamwewsirozciągniętejnadniekotliny;otaczały
góryporośniętestarymilasami.Naszdomstałprzykońcudrogi,
7