Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wobjęciurzeki,wśródtrawiastychpagórków.Pachniałwykrochma-
lonąpościelą,pastądopodłógibezpieczeństwem.Tutaj,dwanaście
kilometrówodbezustannegoruchuizgiełkumiasta,wszechobecny
spokójsprawiał,żewszelkierzeczyzdawałysięznajdowaćnaprze-
znaczonychimmiejscach.Panującatuciszabyładźwiękiem,który
kochałamnajbardziejwniejrodziłsięporządek.
PoobiedzieposzłamnaOwcząGórkę,usiadłamwrozkołysanej
trawiepodstarąbrzoząoopadającychkuziemiramionach.Często
tupisałam;widokdalekichprzestrzenisprawiał,żewzrokimyśli
stawałysięwolne.
Dotądbyłamładem,mojewnętrzenimbyłowszystkoułożone
pokolei,jednonadrugim,niczymprastarewarstwygleby;żad-
nychtrzęsieńziemi,nawetnajdrobniejszych;takąmniestworzono.
Nato,bynaruszyćtenporządek,dotychczasowarzeczywistośćnie
znalazłasposobu.Miałampoczucieabsolutnegonadniąpanowa-
nia.Toczyłasięprzewidywalnąkoleinądniinocy,pórroku,przy-
strojonychchoinekimalowanychjajek,czyichśnarodziniczyichś
śmierci,radościidramatów,inicztegoniemiałomocy,bymnie
dotknąć.Byłamspokojem,pogodzeniem,bezcieniagoryczyczyza-
dziwienia;byłamwewnętrzniestara,obojętniecierpliwaiodrobinę
znudzona.Dodzisiaj.
Przezkilkakolejnychtygodnizadawałamsobiewciążjednopy-
tanie:czysięniemylę.
Wczasielekcjiunikałamjegowzroku,chociażciągnęłomnie,żeby
wteoczypatrzeć.Odczuwałamniewytłumaczalnyprzymus,zktó-
rymwalczyłamkażdegodnia;pamiętałamdreszczrozpoznania,
któryprzeszedłmniewchwili,gdynaszespojrzeniaskrzyżowały
sięporazpierwszyspotkałamkogośtakiegojakjasama.
Profesoruczyłmatematykiipropedeutyki.Zostałnaszymwy-
chowawcą.
Bardzoprzystojny,witalny,ozmysłowości,jakiejwarstwaze-
wnętrznegochłoduniebyławstanieukryć;staroświeckokultural-
ny;miałciemne,lekkozadługiewłosy,szarobłękitneoczyzled
wie
zauważalnąsiatkąkurzychłapek,kiedysięuśmiechał.Wysoki,
8