Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
panieniładnych.
–Ajeśliodstąpiliodtradycyjnejcnotyiznajdziemy
samychchłopców?
–Niemożebyć!No,tosąjeszczeWojniczowie
iJaniccy.Niebędzieztymkłopotu.
–Achociażby,tozawszepozostanienamjeszcze
ucieczkadosąsiadówTirardów.CiociapogodzisięzKlarą
Tirardibędziekwita.
–Zanic!–zawołałaczerwieniejączzapału.
–Francuzicyunasniebędzie.Niewspominajmitejsroki,
bomisiężółćrusza!Prawda,dlaniejbymmiała
pracować!Akurat!
Chłopakśmiałsięswobodnie.
–Tomiciociawreszcieniepozwolizakochaćsię
nawetbezupoważnieniaswego.
–Tutajpozwolę,pozwolę–odparła–tutajprzecie
swoi.Tam,zamorzem,tylkoszmatekbyłnasz,areszta
cudze.Tuzaśpatrz,ottakwszystko,cospojrzyszokiem
swoje.
Szerokimruchemrękiwskazałakrajobrazzaoknem,
amówiąctotakpromieniała,takbyłażywa,odmłodzona,
żeKonstantywpatrzyłsięwniązdumionyirzekł:
–Ciociu,żebymniebyłsynowcem,oświadczyłbymsię
wtejchwiliociocię.Doprawdy,jakaciociaładnateraz.
Spojrzałanańzgniewemiotulającsięjedwabnym
płaszczemwsunęłasięwgłąbsiedzeniaruchem
obrażonejdziewicy.
–Francuskikonceptzgarnizonu–mruknęła.
–Ależnaprawdęniepoznajęcioci–tłumaczyłsię,
mimooporucałującrękęnaprzeprosiny.–Innaosoba!
–Bośmnienigdyusiebieniewidział.Jeślitemusię
dziwisz,tociwstyd.Powinieneśsamtoczuć.
Towarzyszpodróżywtrąciłsiędorozmowy.
–ApandobrodziejgospodarujeszwAlgierze?–spytał.
–Właściwiedotądpracowałembardzomało–odparł
Konstanty.–Naukimizajęłydużoczasu,potemsłużba
wojskowa.Aleodparulatpomagamojcuwrobotach
technicznych,botomojaspecjalność,awostatnimroku
odbyłemkurspraktykigospodarczej.