Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Smokpociebieprzysłał–doniósłmustrażnik.
Skinąłkrótkogłową,naciągającszaty.Zapiąłpaszmieczem.
–Wrzućcietocośzpowrotemdoceli–rozkazałnaodchodnym.–Żad-
negożarcia.Możejaktrochęprzegłoduje,nabierzeochotynarozmowę.
Gwardziścipotaknęli,aonskierowałsiękuwyjściu.
SzybkimkrokiempomaszerowałwstronękomnatHa’akona.Przyja-
cielczekałnaniegowswoimgabineciewtowarzystwieHa’saniego,Straż-
nikaKluczy,którysprawowałpieczęnadzaopatrzeniemiskarbcemtwier-
dzy.ByłonnajmniejdoświadczonymczłonkiemRadyPierwszychBraci,
niedawnomianowanymnamiejscepoprzednika,którypoległwboju.
Włosy,którepozwalanowojownikomhodowaćdopieropoinicjacji,nie
sięgałymunawetramion.Nieustanniepełenbyłnowych,rewolucyjnych
pomysłów.Wieczniecośbyzmieniał…Chodziłzapanemzamkujak
wiernyszczeniak,wciążstarającsięprzekonaćgodokolejnegouspraw-
nieniaworganizacjidostawkukurydzyczysposobuczyszczeniazbroi…
Wszystkomogłobyćzrobionelepiej.
Ha’tengniezawszerozumiałwybory,którychdokonywałNamiest-
nik,zwłaszczajeślichodzionominacjedoRady.Leczzabardzogoszano-
wał,byjekwestionować.
–Koru–przywitałgowładca.–Dobrze,żejesteś.Chciałempoznać
twojezdaniewpewnejsprawie.
–Maciewino?–zająłmiejscenaprzeciwkoHa’akona.Byłwpodłym
nastroju,aterazniespodziewałsię,żetarozmowa,oczymkolwiekmiała
traktować,tozmieni.–Przychodzęprostozprzesłuchania,całydzieńje-
stemosuchympysku.
Ha’sani,zamiastodpowiedzieć,wręczyłmukielich,którytrzymał
wręce.Tygryswychyliłduszkiemdodna.
–Wyglądasz,jakbytociebieprzesłuchiwano–zażartowałmłodywo-
jownik.StrażnikBezpieczeństwawzruszyłramionami.Niemiałochoty
31