Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Niebojęsię.
Tenlękniejestrealny.
Bezprzerwypowtarzamwmyślachtesłowaznadzieją,
żektóregośdniamójmózgporadzisobiezirracjonalnym
odczuciem.Tyleżetoniestaniesiędzisiaj.
Wytarłamwilgotnedłoniewdżinsyizaczęłamgłęboko
oddychać.Powietrzewbibliotecebyłochłodneisuche
odklimatyzacji.Pachniałokurzemiklejemużywanym
donaprawianiauszkodzonychgrzbietówksiążek.
Wczymmogępanipomóc?
Zamrugałaminamiękkichnogachzrobiłamkrok
wprzód.Ciemnowłosybibliotekarz,oczekującyzaladą
namojąodpowiedź,nosiłledwowidocznyzarost,tak
jakbyranoniezdążyłsięogolić.Miałgrubepalce
zobgryzionymipaznokciamiizłotąobrączkę.Uśmiechnął
siędomnie.
Nieodwzajemniłamuśmiechu,mojątwarzzakryło
pasmobrązowychwłosów.Wprawejręcepoczułam
zdradliwemrowieniezwiastującenapadpaniki.Zwykle
niewywoływałyjejtakiesytuacjejakta,alenowe
otoczeniesprzyjałoatakom.Odetchnęłamgłęboko
imiałamzamiarodpowiedzieć,alesłowa,które
przygotowałamsobierano,nieprzeszłymiprzezgardło.
Nieporadniewskazałampalcemnawywieszonąoboklady
tabliczkę:
Poszukujemypracownikadopomocyprzy
katalogowaniuzbiorówmagazynowych.
Bibliotekarzprzyglądałmisiębadawczo,aja
przeklinałamwduchusemestr,któryoficjalnie
rozpoczynałsiędopierozatydzień.Wtamtejchwili
wyjątkowochciałam,żebypojawilisięobokmniejacyś
innistudenci.Naogółnieprzepadamzatłumamiiunikam
dużychgrup,aleprzynajmniejbyłabymjednązwielu,
anieznajdowałabymsięwcentrumuwagi.Tymczasem
bibliotekabyłaprawiepusta,nielicząckilkuosób
ślęczącychnadksiążkami.Przypunkcieinformacyjnym