Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DawidJuraszek:JedwabiporcelanaRW2010
tomIVCZARNYŻÓŁW
mógłbymniezdradzić.Pomiarkowałemwięc,żeniemajużdlamniemiejscawPół-
nocnejStolicy.Zdążyłemprzejśćbramę,zanimjązamknęli.Iodtamtejporyjestem
wdrodze,byledalejodPółnocnejStolicy;opowiadam,comiślinanajęzykprzynie-
sie,iztegożyję.
Umilkł.Zapanowałacisza,zakłócanatylkoszumemdeszczu.AleHeLiweichy-
baciszynielubił,boodezwałsięznowu.
–Itaksiękończytaopowieść.Możeniebyłapełnahumoru,bitewanimiłości,
aleopowiadaczzasługujechybanagarstkęryżuczykawałekplacka?
Zawiesiłgłosirozejrzałsięposłuchaczach.Terazjednakżadnarękasięniewy-
ciągała,jakwcześniejnadstawiałysięuszy.Więźniowie,którzyjeszczeprzedchwilą
przysłuchiwalisięgawędzie,terazudawalizajętych,aktośnawetburknąłcośonie-
udacznymnudziarzu.TylkoOuJiawcisnąłmudorękipółpszennejbuły,zacoobda-
rowanypodziękowałopuszczeniempowiek.
–Noitaktobywa.–Pokiwałpochwiligłową,jakgdybybrakwiększegoodze-
wuwogólegoniezaskoczył.–Nonic,trzebabędziepoczekaćdorana,jakdobrzy
ludzieprzyniosąwięźniomstrawę.Obybyłapodła,boinaczejstrażnicynieoddadzą
namaniokruszka.Zatowinanawetnajgorszegonieprzyniesienikt!Cozapieskie
życie...–ztymisłowywpakowałsobiedoustbułęipołknął,ledwocoprzeżuwszy.
Xiaonagleuświadomiłsobie,żeniedostaniekolacji.Odpewnegoczasuczuł
narastającączczośćwżołądku,aleobiadzjadłdośćsuty,adoporykolejnegoposiłku
pozostawałotrochęczasu.Tojednakniebyłodomostwoskarbnika,tylkowięzienie,
gdziezwykłyprzestępcamusiałpolegaćnarodzinie,znajomychlubdobrejwolinie-
znajomych,żebynieumrzećzgłodu.
–Apotemzdziwienie–ciągnąłswąmyślHeLiwei,otarłszyusta–żenieszczę-
śnicymusząposuwaćsiędojedzeniatrupów,byprzeżyćjeszczejedenpodłydzień!
Bakałarzsięwzdrygnął.
–Trupów?–powtórzył,patrzącnaHeLiweiazniedowierzaniem.
17