Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Kołok.Wrocławia
P
pobytwwięzieniu,ciągnąłsięwoczachHaniwnieskończoność,
roces,wktórymostatecznieskazanoKacpraOnucegonadożywotni
podczasgdywrzeczywistościpotoczyłsiębłyskawicznie.Gdypół
rokupojegozakończeniukołaawionetkidotknęłyziemi,Koło
zdawałosięwracaćdonormalności–aHaniawracaładoniejwraz
znim.
–Coterazzamierzasz?–zapytałaTosia,którakorzystając
zbezchmurnegonieba,wybrałasięzniąnawycieczkęleciwym
samolotem,pieszczotliwienazywanymElką.Splotłaręcepodosłoną
szerokichrękawówczarnejkurtkiiobróciłasięwjejstronę.
Niepasowaładootoczenia,wktórymsięznalazła.Nawetbez
obcasówiróżnorodnejbiżuterii,wktórejzwykłasiępojawiać,
odstawałaodzakurzonegoizagraconegownętrzajeepa.Hania
coprawdastarałasięutrzymywaćsamochódwewzględnymporządku,
aleniesprzątałagogruntowniepokażdymprzewozieroślin,
anatylnymsiedzeniuinapodłodzeprzednimgromadziłakolejne
przedmiotypotrzebnejejdoutrzymaniaElkiwnienagannymstanie.
–Teraz?–Haniazajęłamiejscezakierownicą.Wyciągnęła
kluczykzkieszeniwytartychdżinsówiwłożyłagodostacyjki.
–Powinnamskończyćporządkiwszopie,boniemożnasiętamjuż
ruszyć.Alejeślimiałabyślepsząpropozycję,mogęzrobićtojutro.
–Miałamraczejnamyśliniecoszersząperspektywę.Morderca
siedziwwięzieniu,atynadaltkwisztutaj.Maszcoprawda
nielimitowanyczasnaświeżympowietrzu,ale…–Tosiaurwała.
–Takciwadzimojesąsiedztwo?