Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czwartek,19września
Podświetlanyplafonznumerembudynkumigotałniespokojnie.
Robiłotoniecoupiornewrażenie,szczególniekiedyprzezostatnią
godzinęwysłuchiwałosięopowieściprzyjaciółkionawiedzającym
jejmieszkanieduchupoprzedniejlokatorki.Świadomośćbliskości
cmentarzanaCzerwonychMakach,gdziespoczywalipensjonariu-
szedawnegozakładupsychiatrycznego,teżniedodawałaotuchy.
NielubiłamsamotnychpowrotówdoBrukseliibeztegopowiewu
grozy.Budynekdopierozaczynałzapełniaćsięlokatorami.Więk-
szośćmieszkaństałajeszczepusta.Oknabyłyczarneiwyglądały
nieprzyjaźnie.Oświetlonymniewysokimilampkamiwewnętrznym
dziedzińcemzrzadkatylkoktośprzemykał.
Wstukująckoddodrzwiwejściowych,niespokojnierozglądałam
sięnaboki.Naszczęściekabinawindystałanaparterzeiniemu-
siałamnaniączekać.Drzwirozchyliłysięprzedemnąipowitał
mniemrok.Wzdrygnęłamsięnerwowo,aleświatłorozbłysłopo
kilkusekundach.Zbeształamsięwmyślachzareakcję.Osie-
dleEuropejskiebyłoładne,nowoczesneikomfortowe,aBruksela
stanowiłajegonajnowszy,świeżoukończonyetap.Wklatcena-
przeciwkoczuwałochroniarz.Spokojuibezpieczeństwastrzegły
wszechobecnekamery.Mójniepokójbyłspowodowanyjedyniesy-
tuacją,wktórejsięznalazłam.Mieszkałamtuodkilkudni,jeszcze
niezdążyłamsięrozpakowaćizadomowić.Mieszkałamsama,po
8