Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żemógłbytakspędzićresztężycia.Kiedysiedzinałóżku,zjegookna
widaćjezioro.Przeciągasięiubiera.Nastolewkuchnileżąprzykryte
talerzempączki,usmażoneprzezbabkęnaśniadanie;zdążyłyjuż
niemalwystygnąć.Namiwybieganazewnątrzzmocnym
postanowieniem,żetymrazemudamusięzbudowaćbazęnadrzewie,
nietakjakpoprzednio,kiedykonstrukcjasięrozpadła,aonobtarł
sobieplecy.
Jedynedrzewowokolicytoczereśniaoczerwonobrązowympniu
rozdartymprzezpiorun;połowagałęzijużuschła.Namiwciąga
nagórękilkanierównychdesek.Wyślizgująmusięispadają,Nami
musijezwiązaćsznurkiem.Przybijajewielkimmłotemdziadka.
Narzędzieważyzpięćkilo.Drzewotrzeszczy,gałęziesiętrzęsą,
adeskibuntująsięiprzesuwają.Gwóźdźprzechodzinawylotprzez
pojedyncządeskę.
–Kurważpanie!–wściekasięNamiirzucamłotkiemoziemię.
–Cotytamwyrabiasz?!–wrzeszczydziadek;wychodziwłaśnie
zwychodka.–Tysięciesz,smarkaczu,żeojcaniemasz,alebycię
sprał!
Namipogrążasięwmyślach,wyobrażającsobielanieodojca.
Pociągagotawizja.
–Zniszczynamjedynedrzewo,atylejużprzeszło!–huczy
dziadek.Babkaopierajednąrękęobiodro,drugątrzeoczyirozgląda
sięzawnukiem.
Namisiedzinaziemizaszopąirozbijakamień.Podnosiciężki
młotnadgłowęizrozmachemspuszczagowdół,zamykającoczy.
Robitakrazzarazem,ażpoczoleściekająmustrużkipotu,akamień
zostajerozbitywdrobnymak.Sprawiamutoprzyjemność.Patrzy
zzaskoczeniemnaswojedłoniepokrytewielkimipęcherzami.Ciska
młotemwtrawęibiegniedojeziora,byzmyćzsiebiekurz.
–Wracajtu,gówniarzu,spioręcięnakwaśnejabłko!–wrzeszczy
zanimdziadek.Namibiegnie.Wie,żedziadeknigdygoniedogoni.