Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IJAJO
Namijestspocony.Trzymababcięzapulchnąrękę.Falejeziora
miarowouderzająobetonowemolo.Zmiejskiejplażydobiegakrzyk,
czymożeraczejpisk.Leżąsobienakocuzbabkąidziadkiem,czyli
musibyćniedziela.Jesttuktośjeszcze.Namiprzypominasobietrzy
czerwonetrójkątybikini,anadnimiwysokozaczesanykucyk
zciemnychwłosówidwieciemnekępkipodpachami.TrzyTrójkąty
powoliporuszająsięwsłońcu,obracająsię,pochwiliwidaćjużtylko
jeden.Kawałekodbrzeguleniwiemachaogonemsum.
–Wodatojestjakośniżejniżkiedyś–zauważababka
izplaśnięciemstrącamuchę,któraprzysiadłajejnabrzuchu.Żuje
prażoneziarnasłonecznikazbudkiprzyplaży,łupinkiwypluwa
nabeton.
–Cotamznowuwymyślasz?–śmiejesiędziadek.–Babski
rozum,druganajgorszarzecznaświecie,zarazpokacu!
Roześmianydziadekkiwasięwprzódiwtył,ręcepołożył
naudach,pomiędzypalcamizwżartymbrudemtrzymapapierosbez
filtra.
TrzyTrójkątybiorątermos,przechylająsięwkierunkuNamiego
ipodająmumiętowąherbatę.
–Napijsię,skarbie.
Nopatrzcie,TrzyTrójkątymajągłos.Jestprzyjemniegłęboki,jak
starastudniazadomem.Namipije,herbatajestdelikatnawsmaku,
słodzonamiodem,bezproblemuspływamudogardła.
–Chodźnotu,mały!–wołagodziadekdobrotliwie.–Żebynikt
niepowiedział,żezciebiestrachajło.Każdychłopakmusipływać,jak
matrzylata.
Dziadekgładzisiępookrągłymbrzuchu.Pstryknięciemwyrzuca