Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wiem,teścianynietakgrube,jakbymchciała.
Nowłaśnie.Niesą.Ipomyśleliśmysobie,żemoże
dobrze,dlaciebieidlanas,dlawszystkich,byłoby,
gdybyśmyniemusielijużno…tegosprawdzać.
Czuję,jakunosimisiębrew.
Wyprowadzaszsię,żebymniemusiałasłuchać,jak
szczytujesz?
Florawykręcasobiedłonietakintensywnie,
żezaczynamsięmartwićojejstawy.
Nie!Toznaczy…tojużczas.Przecieżniemogę
tumieszkaćzawsze,odpoczątkuwiedziałyśmy,
żetotylkotymczasowerozwiązanie.
Notak.Tymczasowerozwiązanie.Wieletymczasowych
rozwiązańtrwalatami.Wystarczyspojrzećnaniektóre
kładkinapolskichdrogach.
Niewiem,copowiedzieć.Florabawisięswoim
jedzeniemwCharona,przewożącwidelcemkiełkifasoli
zjednegokrańcatalerzanadrugi.
Mela,jagokocham.Onkochamnie.Jesteśmy
gotowinakolejnykrok.Tonaprawdęniechodziociebie.
Oczywiście,żeniechodziomnie.Nigdyniechodzi
omnie.
Zmuszamsiędouśmiechu,któryciągniesiępomojej
twarzyjakkarmelowakrówkaprawie
wnieskończoność.
Mojamłodszasiostrazamieszkazchłopakiem.
Towielkarzecz!Gratuluję!
Mamnadzieję,żebrzmięszczerze.Tylko…wmojej
głowiewłaśnierozpoczynasięseanswspomnieńsprzed
pięciulat.
Dawidijakupujemyrazemmieszkanie.Dawidija
wyjadamyresztkistickyricezestyropianowego
pojemnika,świecącsobietelefonemistarąświeczką
urodzinową,pustekartonyotaczająnasjakterakotowi
wojownicy,azamkniętywtransporterkuGędźbymiauczy