Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tochybajestjejwariacjakoreańskiegostir-fry,
stwierdzam,przeprowadzającwidelcemanalizęposiłku,
podczasgdyFloranalewanamdokieliszkówwino,które
najwyraźniejsamakupiła.
Oddychamzulgąiskreślamciążęzlisty.Zostały
apokalipsazombie,koniecświatalubplamynadywanie.
Przyglądamsięmojejsiostrzebadawczo,siedzi
nakrześle,wiercącsięwtakisamsposób,wjakirobiła
toprawietrzydekadytemu,kiedywprzedszkoluzłapała
owsiki.Policzkimaczerwone,aiuszyrumieniąsię
dokompletu.Wkońcuniewytrzymuję.
Cosiędzieje,Flora?
Nic,acomasiędziać?Tentonchybamamnie
uspokoić.Niedoczekanie.
Florian…
Niemogępoprostuzrobićdlaciebieczegośmiłego?
Florencja…
Mieszkamuciebiejużprawiedwalata,zawszedla
mniegotujesz,opiekujeszsięmną,pilnujesz,żebym
miałaczystegacieizapastamponówwszafce…
wypowiadatesłowawtakimtempie,żejestempod
wrażeniemjejdykcji.
Flores…
Naprawdę,Mela,doceniamwszystko,codlamnie
zrobiłaśprzeztenczas.Jesteśświetnąsiostrą.Naprawdę
dobrzemisięztobąmieszkało.
Mieszkało.Użyłaczasuprzeszłego.Wideleczatrzymuje
sięwpołowiedrogidoust.Plasterekpaprykiopada
zplaśnięciemnatalerz,arazemznimmójentuzjazm.
Chceszsięwyprowadzić.
Niepytam.Stwierdzam.OdcieńtwarzyFloryrobisię
karmazynowyjakrubiny,którymiwysadzasiękorony
królewskie.Samateżmamochotęcośwysadzić.
Poprostu…Maksija…nowiesz,żenamsięukłada,
prawda?