Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dwumetrowychłopaknaglewydajesięmałyidrobny.
Jakbysięskurczyłwramionachswojejsporoniższej
mamy.
WkońcujejspojrzenieodklejasięodtwarzyDawida
ispoczywanamnie.
TymusiszbyćPamela!Bardzomimiło.
Pamela?!RzucamDawidowizaskoczonespojrzenie.
Mamuś,MelatozdrobnienieodMelanii,nie
odPameli…
Normalnierzuciłabymjednymznaszychrodzinnych
żartów,żewcalenieodMelanii,tylkoodMelatoninyczy
coś,alemamwrażenie,żebłękitnookaEmilyGilmore…
toznaczyRenata,niezrozumiałabymojegożartu.
Mamanazwałamnietakpo…
Rozmowęogeneziemojegoimieniaprzerywanam
pojawieniesiętatyDawida,którywyglądajakstarsza
iniższakopiaDawida.
Nacoczekacie?Wchodźcie!woła.
Dawidposyłamizachęcającyuśmiechiniemalwpycha
mniedośrodka.Uśmiechamsiędoniegolekko,poczym
zaczynamsięprzyglądaćwnętrzu.
Widzęjedynieprzedpokój,ajużmyślę,ilebymwtym
wystrojuzmieniła.Kolorydosiebieniepasują,ciemne
barwyścianzmniejszająoptyczniewąskikorytarz,
aobrazynaścianiewołająopomstędonieba,tonąc
wmorzupozłacanychram.
Zdejmujębutyipodążamzacałąresztądosalonu.
Kupiłamwinomówięnagle,boprzypomniałam
sobieobutelce,którależakujewmojejtorebce.
Słyszałam,żelubipanbiałemówiędotatyDawida.
O,jaksiępodlizuje!odpowiadaRenataiparska
dźwięcznymśmiechem.
Żeco?!
ZerkamnaDawida,żebysprawdzić,czyteżtousłyszał,
aleonpoprostusięuśmiecha,jakbyktośwłaśnie