Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
A
PanAlojzyKorzeniecklęczałnaposadzceiztrudemłapałoddech.
Tymczasemmłodyczłowiekorękachubrudzonychpołokciezaprawą
murarskąstałnadnimwmilczeniuizodraząprzyglądałsięjego
blademukarkowipokrytemugrubymikroplamipotu.„Ażebyśzdechł,
tywieprzu,żebyśzdechł”,złorzeczyłwmyślachmłodzieniec.Pan
Alojzyjednakniezdychał,jeszczenieteraz.Klęczałniedlatego,
żeoczymuzaszłymgłąprzedśmiertną,niedlatego,żedłużejjużnie
mógłustaćnaziemskimpadoleiwagoniirunąłnakolana,naznak
stosownejpokorywobliczuPrawdziwegoMistrza.Nie,panAlojzy
klęczał,ponieważbyłwpracyinaświeżowyłożonejposadzcewsieni
sosnowieckiegodomuprzyulicyŻytniej16zwielkąstarannością
przyklejałswójfirmowykafelek.Wszystkiepozostałeułożyłponury
młodzieniec,lecztenjeden,ostatni,wymagałszczególnejatencji:lśnił
blado,jakkarkwłaścicielafirmy,abłękitneliteryprześwitywały
niczymżyłynaskroniachlubtatuażsinąfarbąkłuty.Natymkafelku
niebyłozwyczajowegowzorużadnychkwiatowychesów-floresów,
żadnychpseudo-antycznychfanaberii.„A.Korzeniec”stałobardzo
konkretnieugóry,aponiżej:„Sosnowice”.Nicwięcej.
Proszęspojrzeć,otowprostocieswejszlachetnasymetryja,
żadnejtuniemadekadencjitłumaczyłpanuAlojzemu
wymizerowanygrafik,rewolucjonistaz1905rokuajednocześnie
galopującysuchotnik,któryzaciężkiepieniądzezaprojektował
pobladływzór.